To ja sie wypowiem (chociaz sie nie znam

), co o tym mysle:
Poszla kiedys fama w Polske, ze moj pies jest agresywny. Otoz NIGDY nie wyskoczyl do sedziego na ringu. Owszem, burczal, ale do innych psow - i tu moja wina, ze nie potrafilam nad psem zapanowac. Dlatego nie bede sie pchac na wystawy, szkoda moich nerwow i nerwow psa… Ci, co nas znaja, wiedza, jaki jest Biesiak

Nigdy zaden sedzia nie mial z tym problemu [no, moze poza panią Anną Dzidt w Krakowie - Bies burknął w strone innego psa poza ringiem, a pani sedzia piszczala: "ojej, ja sie go boje, nie bede nawet go dotykac!". (nota bene mojemu psu mozna obejrzec wyrostek robaczkowy via paszcza, a takze wymietolic klejnoty i nigdy nie mial nic przeciwko temu) Ledwie rzucila na mojego psa kątem oka, i zaraz poszedl w odstawke. Swoją drogą - byly wtenczas w ringu psy dla niej znacznie bardziej interesujące

]
Za to pani sedzia Dorota Paz docenila wlasciwy dla wilczaka temperament. Mimo iz moj pies u niej nic nie wygral, dostal porzadny opis i pochwale temperamentu. I to rozumiem. Takie cos powinno miec miejsce. Jak ktos sedziuje cudze psy, czesto rasy uznane za trudne, duze, powinien byc przygotowany na to, jak do takich psow podchodzic. Bez leku, ale umiejetnie. Takich psow trzeba sie nauczyc - to nie sa pieszczoszki na kolanka, to nie lhasa apso, to wilczaki.
Ale to juz inna para kaloszy - wiemy, ze sa sedziowie i sedziowie...
PS. wilczak atakujacy czlowieka jakos w glowie mi sie nie chce zmiescic - jestem szczesliwym czlowiekiem ?!?