Wlasnie Grin, dobrze mowisz, warto czasem zaufac psu, oczywiscie o ile ten jest w miare rozsadny a nie zre wszystkiego po drodze

. Ale zauwazylam ze one nie dadza sobie krzywdy zrobic, widze ze jak mendziochowi cos stanie na zoladku to od razu leci trawe jesc by zwrocic szkodliwe cos, syfu nie zje, ma fochy jedzeniowe ale zaglodzic sie nie da. Raz mielismy tylko stracha, bo zezarl te aspolowe miecho z koscia i mu zaszkodzilo porzadnie, od tego czasu daje mu cale kosci i mieso, ktore jestem w stanie zidentyfikowac a nie zadna zmielona papka.