A nie sadzisz, ze to dobrze? Ze w wystawach nie chodzi o te tytuliki? Ze nie byloby "zdrowe", gdyby to one wlasnie byly Wasza motywacja?
Pamietam jak my zaczynalismy wystawianie z Bolem - jeszcze dzis pamietam ten pierwszy zloty medal i piekny opis sedziny...

Potem wszystko spowszednialo: na wystawach bylismy sami, sporadycznie do towarzystwa pojawial sie Clif, a na wystawie we Wroclawiu Irma z Marta. Tytuly, puchary i medale wpadaly nam w rece w zasadzie automatycznie, a kolekcja szybko powiekszala. Ale wystawy sprawialy nam frajde - wyjazd, podroz, wspolne przebywanie i spotkania z psiarzami, ktorych znalismy poprzez internet. Te 5 min w ringu byly milym dodatkiem... Po ocenie robilismy podsumowanie: czy pies stal OK, czy ladnie sie ruszal, czy dobrze sie zachowywal.... Czlowiek byl zadowolony, gdy po raz pierwszy dostalismy wpis za "profesjonalna prezentacje"... Bo to oznaczalo, ze to co robimy robimy dobrze. I my, i pies...

Ale jechalo sie, aby pokazac rase, aby spotkac znajomych, aby dobrze sie bawic....
W pewnym momencie czlowiekowi zachcialo sie ponownie poczuc ten dreszczyk emocji. Udalismy sie do Berlina. Tam czekala nas pierwsza wieksza porazka - ocena "bardzo dobra" od sedziego z Kanady, bo Bolton nie mial... opadajacego grzbietu....

Druga wystawe wybralismy juz bardziej profesjonalnie - pojechalismy na niemiecka Klubowa Wystawe CzW i Saarloosow do samego Uwe Fischera. I... skonczylo sie ogromnym sukcesem i Zwyciestwem Klubu w bardzo duzej stawce. A dodatkowo poznalismy mase nowych wlascicieli CzW (z ktorymi utrzymujemy kontakt do dzis). TAK! TO BYLO TO! Od tego momentu zaczelismy jezdzic dla przyjemnosci do Polski oraz dla "sportu" (+ przyjemnosci) do Czech i Slowacji. Czasem mowilismy, ze za granice jezdzimy, aby sie dowartosciowac, bo brak znajomosci wzorca przez naszych sedziow powodowal w tamtym czasie (i teraz tez czasem tak bywa), ze w Polsce bardzo dobry pies (nawet doskonale zaprezentowany i ze swietnym charakterem) moze przegrac z pieskiem, ktory jedynie czesciowo przypomina wilczaka.... Natomiast w Czechach i Slowacji przecietna wiedza sedziow jest jednak o wiele lepsza i takich wpadek bylo (i jest) o wiele mniej.... Bywalo wiec tak jak z Merry Bell, ktora jednego dnia u znanego czeskiego sedziego konczyla championat Czech, a drugiego dnia u polskiego sedziego schodzila z bzdurami wpisanymi w karte i ocena "bardzo dobra"....
Teraz wszystko uleglo zmianie. W Polsce jest wreszcie konkurencja na ringach i taki championat zdobyty przez Ali ma o wiele wieksza wartosc niz ten zdobyty kiedys przez Jolke. Znaczaco polepszyla sie tez znajomosc wzorca przez sedziow. Wreszcie sa w stanie wpisywac do kart ocen jakies bledy (wczesniej u kazdego psa wszystko bylo doskonale). Oczywiscie tytul Championa Polski nadal nie ma super duzej wartosci, bo ilosc wystaw "nieobstawionych" (czyt. gdzie nie ma konkurencji) powoduje, ze moze go wyjezdzic kazdy wilczak, byle tylko mial rodowod. Ale slabe psy nie maja juz szans na blyszczenie na ringach. Kiedys zapraszajac do Polski wystawcow z Czech czy Slowacji nie raz czlowiek musial sie wstydzic za wpadki sedziow. Teraz sa juz tacy, ktorych spokojnie mozna by bylo oddelegowywac do sedziowania klubowek tej rasy....
Wiec wystawianie wilczaka nie jest teraz juz tym czym bylo kiedys...
A championaty? Prawde mowiac nie maja dla mnie osobiscie duzego znaczenia. Jak mawia Pavel: "Kazdy pies moze byc championem Albanii"

Rzeczywiscie sa kraje, gdzie konkurencja jest slaba, albo zadna i mozna z kazdym psem porobic ladny zestaw championatow. Ale to sztuka dla sztuki. Zwykle kolecjonowanie tytulikow, ktore same w sobie sa bez wartosci, bo o psie nie mowia nic. Ale jak ktos to lubi i czuje sie lepiej...
Co sie w tej rasie liczy? Chyba najwartosciowsze sa championaty mlodziezowe, bo trudne do zrobienia ze wzgledu na krotki czas na uzyskanie tytulow i jedna w zyciu szanse (tylko do 18 miesiecy pies moze startowac w klasie mlodziezy). Z tego powodu zawsze najbardziej cieszyly mnie uzyskane Mlodziezowe Championaty Czech i Slowacji - chyba najcenniejsze championaty w tej rasie. Obecnie duza wartosc zaczyna miec tez ich polski odpowiednik, bo nielatwo zdobyc "duze" Zw.Mlodziezy ze wzgledu na duza konkurencja na miedzynarodowkach. Z duzych championatow na pierwszych pozycjach sa oczywiscie Championaty krajow pochodzenia rasy - Championat Czech i Slowacji, ale jak ktos sie uprze to go moze je wyjezdzic (choc ze slabym psem nie bedzie to mozliwe, bo marne sa szanse na uzyskanie duzych CACow na mocno obsadzonych wystawach miedzynarodowych, choc zdarzaja sie fuksy

)
Co sie jeszcze liczy to stawki na wystawach. Zwyciestwo w duzej grupie psow to co innego niz "automatycznie" przyznany wniosek, gdy pies jest w klasie sam.... Polecam start na polskiej krajowce, a potem w klasie otwartej na takiej Europejskiej Wystawie Wilczakow w Nitrze....

Ale chodzi tez o jakosc - wygrana z dwoma znanymi psami jest o wiele cenniejsza niz pokonanie 10 slabych psow.
Duza role gra tez sedzia. Co innego byc ocenianym na wystawie np we Wloszech, gdzie pokazane jest 100 psow, ale sedzia wzorca nawet na oczy nie widzial i chyba sam nie wie wedlug jakich zasad sedziuje. A co innego dostac ocene doskonala od takiego sedziego jak Sona, czy Oskar, ktorzy nawet okiem nie mrugna dajac ocene "dobra" psu, jesli zdecyduja, ze na nic lepszego nie zasluguje, nawet jesli jest jedyny w klasie.
Jako hodowca oceniajac psa i jego sukcesy nie sprawdzam championatow. Zerkam czy maja oceny z wystaw. Jesli tak to od kogo, na jakich wystawach i w jakiej konkurencji. Czasem o wiele bardziej liczy sie ocena doskonala ze Slowacji, niz Championat Niemiec czy Polski... To samo dotyczy psow od nas - kazdy tytul i osiagniecie cieszy, ale o wiele wazniejsza jest opinia tych, ktorzy sie licza: ocena cenionych sedziow, czy prywatne zdanie hodowcow, ktorzy mieli szanse danego psa zobaczyc. Bardziej niz literki "Ch." licza sie slowa "Ten pies Wam sie udal" z ust osob, ktore cenimy...
A co jest takiego w championatach od strony "uzytkownika" wystaw? Nic. Ale jest cos w wystawach: mozliwosc spotkania sie, poznania nowych ludzi, zaprezentowania rasy, pokazania wlasnych psow. Jest tu dreszczyk emocji i cos dla ludzi lubiacych troche porywalizowac. Dla psow to mozliwosc spotkania kumpli i zabaw w wilczakowym gronie. Jesli czlowiek znajdzie w wystawach cos dla siebie i dla psa to dobrze. Wtedy warto zrobic jakies planowanie i rzeczywiscie zrobic jakis "czempionacik". Jesli nie znajdzie nic to szkoda czasu - mozna zrobic hodowlanke i znalezc sobie ciekawsza rozrywke...