Ja z tym uczelnianym "zapomnij" napisalam na bazie doswiadczen wlasnych, pare razy, za pozwoleniej szefowej przyprowadzilam Cheya do pracy. 'Ciocie" skarmialy go kanapkami , mlody nasikal dwa razy- oba na wprost wejscia do gabinetu szefowej i wszystko bylo OK. Do czasu az szczeniaczek podrosl, okazalo sie ze czesc kolezanek po prostu boi sie duzych psow- nawet jesli te spia i nie wiedza co sie wokol nich dzieje
I niestety musialam zaprzestac zabierania ze soba psa do pracy...
Zawsze znajdzie sie ktos kto bedzie sie bal, bedzie uczulony czyto tam jeszcze i mozliwosc zabierania ze soba psa skonczy sie bezpowrotnie

kazdy szef wyrazi zgode pod warunkiem ze "nie bedzie to komus przeszkadzalo"....a taki ktos zawsze sie moze znalezc...