To raczej nie jest taka kwestia więzi, tylko naturalnej dla huskich ciągot do przygód
Załóżmy, ze one sobie pomyśłay tak

- zieeeew... hmm... do michy jeszcze tyle czasu, co by tu robić....? hmm... O, tam cos chyba słyszałam ?... zaraz... co by tu... no, całkiem miękkie, trza sprawdzić, do michy zdążę !

- to taki żart...
A na poważnie, to jesli już mówimy o więzi, to czemu zostawiły resztę stada ? A i z nami, wierzcie, mają bardzo dobry kontakt, ale nas tam przcież nie było wtedy, były same.
Właśnie, wierzcie lub nie, ale możemy otwierać bramę, nasz samochód wjeżdża/wyjeżdża i psy nic, grzecznie czekają, wszystkie. Są nauczone, że mają się wtedy nawet nie zbliżać do bramy. Ale jest tez i taki warunek, że Waldek zaraz po wjeździe/wyjeździe, gdy jeszcze samochód jest blisko bramy, wysiada i od razu ją zamyka, nie odjeżdża od niej dalej samochodem. I jeszcze lepiej jest, kiedy ja tez jestem blisko (np. stoję w drzwiach i patrze na nie), ale to nie jest niezbędne.
W przypadku samochodu jakiegoś gościa to już inna sprawa, bo go inaczej witają, są zaciekawione i ...jeszcze nie testowałam, czy ten sam numer by przeszedł
Co do różnicy między blokowym a "wybiegowym"/kojcowym psem - to dlaczego ja mając dwa huskie takie a dwa takie widzę tak ogromną różnicę ?

I zresztą inaczej tez pracują w zaprzęgu - co stwierdza bardzo wiele maszerów.
To też jest kwestia przyzwyczajeń od maleńkości takich dwóch "typów"...