Brenda była z prawie całym swoim ludzkim stadem. Najmłodsza latorośl Wojtka została męczyć babcię. Mam nadzieję że zarówno Joasia jak i Wojtek opowiedzą swoje wrażenia z wystawy. Czekamy na fotki. Ja ze swej strony chciałam podzielić się wrażeniami.
Wystawa w Lublinie była słoneczna zarówno z uwagi na słoneczko na niebie ale i miłych gości których miałam. Sędzina, którą miałam okazję pierwszy raz widzieć w ringu okazała się przesympatyczną osobą, ciepłą, bardzo taktowną i jak mi powiedziała również sympatyzującą z rasą. Mamy bardzo ładne opisy zarówno Max jak i Eresh. Ereszkę w opisie nazywała sunią i ładnie ją opisała tak że można pomyśleć że Ereszka bardzo dobrze się zapowiada. Wyniki są już podane na stronie.
Eresh poza tym troszkę łobuzowała na wystawie jak to mała, zaczepiała duże pieski a dzisiaj jest aniołkiem który przesypia cały dzień. Niedzielę tuż przed wystawą Eresh bardzo mi uaktywniła, gdyż o godzinie 6 rano kąpałam (wykąpanego w sobotę rano) pieska. Nieopatrznie zostawiliśmy bowiem na dworze węgiel drzewny, opakowanie nieźle się darło, węgielki służyły Eresh do super zabawy, a jak wyglądała mokra od rosy i czarnego pyłu to niestety możecie sobie tylko wyobrazić bo fotki gapa nie zrobiłam. Wystarczyła jej tylko godzinka abym mogła ją wystawiać jako czarnego przedstawiciela rasy wilczak.
Czy widzieliście kiedyś takiego przejętego finałem wilczaka?
