View Single Post
Old 04-12-2006, 16:56   #2
z Peronówki
VIP Member
 
z Peronówki's Avatar
 
Join Date: Sep 2003
Location: Późna
Posts: 6,996
Send a message via MSN to z Peronówki Send a message via Skype™ to z Peronówki
Default Re: Rozstanie z wilczakiem ?

Quote:
Originally Posted by Rona
Dlatego ciekawi mnie ten problem od strony czysto psychologicznej, bo oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, że bywają sytuacje losowe i zmiana domu na zawsze lub choćby na jakiś czas może być z wielu różnych względów najlepszym rozwiązaniem dla samego psa!
Mamy juz w tym troche doswiadczenia, wiec moze moje obserwacje...

Tez przez wiele lat myslalam, ze dorosly wilczak nie powinien zmieniac domu. Ze ma swojego pana i straszliwie cierpi, gdy go opusci... Ale to jest raczej jak z malym dzieckiem.... Ale od poczatku...

W strazy granicznej zle nie byly wedlug mnie zmiany przewodnika, a raczej jego brak. Takie wilczaki zyjace i wychowywane w kojcach nie mialy swojego STADA. Zyly jako samotnicy. Jedyna "bliska" im osoba byla tam sluzbowo (czasem byl to dobry czlowiek, czasem nie) i opuszczala psa po dosyc krotkim czasie. To tak jak oddawanie dzieci z jednego domu do drugiego... To ma ZAWSZE zly wplyw...

Teraz sytuacja psow wyglada inaczej - oczywiscie przekazywanie z miejsca na miejsce nie jest dobre, ale tez jakos pies szczegolnie na tym nie cierpi o ile trafia w dobre rece. Widac to chocby po krotkoterminowych "wakacjach" poszczegolnych psow - my od czasu do czasu zabieramy ze soba Daimona. I Daimon nie tylko nie ma nic przeciwko, ale wrecz niesamowicie sie cieszy, gdy jedzie z nami. Pani jest kochana i zawsze wylewnie wita ja po powrocie, ale wyjazd z nami oznacza 'cos nowego', 'cos interesujacego'. To dla niego MILA przygoda, ktora zawsze ma pozytywne skojarzenia. Tak samo bez urazow weekendy spedza np. Dewi u Cheitana.

Uraz moglby sie jednak pojawic, gdybysmy np my byli ostrzy ('agresywni') wobec Daimona, czy gdyby Gaga zamiast dac Dewi do Cheitanka wrzucila ja do zimnego kojca na dworzu...

Podobnie sprawa ma sie z dlugoterminowymi zmianami miejsca - czy bedzie ono dobre czy zle zalezy wylacznie do tego, czy pies bedzie mial 'lepiej', czy 'gorzej'... Lub czy w nowym domu bedzie mial "ciekawiej". Dlatego pies wyciagniety z kojca, gdzie swojego "pana" widzial raz dziennie przy okazji karmienia nie tylko nie bedzie cierpial, ale wrecz bedzie DOZGONNIE wdzieczny nowemu wlascicielowi, ze go stamtad zabral... Pies potrafi wiele wycierpiec i lize nawet reke, ktora go bije, ale bedzie szczesliwy, jesli zamiast pana, ktory lubi przetrzepac mu skore trafi do kogos dla kogo bedzie czlonkiem rodziny...

Z tego samego powodu Tina cierpialaby, gdyby trafila w inne miejsce - bo u Was miala zawsze to co potrzebowala, miala kochajaca rodzine i kogos dla kogo byla wazna. Znalezienie nowego domu dla psa zyjacego jak Tina byloby niesamowicie trudne - nie tylko ze wzgledu na wiek...Bo mozna byloby niby znalezc podobne WARUNKI, ale nic nie zastapiloby jej osob, z ktorymi zyla i ktore kochala...

Ale tez z tego powodu nie bylo zadnego problemu z Camio, bo ten nie dosyc ze mlody to jeszcze nie nawiazal ze swoim wlascicielem takiego kontaktu, ktory bylby mocniejszy od tego, jaki mial z nami (jako z hodowcami). I dlatego wlasnie Camio juz do Danii nie wrocil, mimo, ze jego wlasciciel po dosyc dlugich wakacjach chcial go ponownie zabrac...


Ale wplyw zmiany miejsca na psa zalezy tez od charakteru psa - pewny siebie latwiej sie przystosuje. Dla Camio, ktory byl obyty z ludzmi, psami i mocno socjalizowany zmiana miejsca nie byla trudna, ani straszna.... To byla dla niego jakas zabawa. Natomiast dla Ali, ktora przez dwa lata poznala jedynie mala grupke ludzi i tylko jedno miejsce tak ogromna zmiana jak powrot do Polski bylo rownoznaczne z zawaleniem sie jej calego swiata... Teraz jest szczesliwa, ale widac, ze nie jest to pies, ktory moglby trafic do innej osoby (no, ale o to nie musi sie juz bac )....
__________________
.

'Z PERONÓWKI'
FACEBOOK GROUP
z Peronówki jest offline   Reply With Quote