W związku z urlopem mam bardzo ograniczony dostęp do internetu więc nie mogłam wcześniej zdać relacji, ale w sumie u nas nudno (narazie

) więc relacji nie ma z czego zdawać...
Ali bardzo, bardzo przeżywał rozstanie z rodziną... Przez pierwszych kilka dni był bardzo smutny, ale nie płakał wcale, chował się po kątach, ciągle spał i miał kiepściutki apetyt, humor odzyskiwał kiedy odwiedzała nas April i znów go tracił kiedy April odjeżdżała. On jest wyjątkowo wrażliwy i bardzo wszystko przeżywa i wszystkim przejmuje (w odróżnieniu od Aprilki która nie przejmuje się niczym ).
Od kilku dni jest już lepiej, apetyt jak stado wilków, bawi się, gania po całym domu, gryzie (oj jak mocno...) i zaczyna się normalnie zachowywać (jest strasznie śmieszny kiedy chce coś zrobić to na chwilę siada i myśli, patrzy i obmyśla strategię, co, gdzie i po co a potem zabiera się do roboty).
Nie zapeszając ale grzecznie zostaje w domu sam (tzn z Baskilem) nie wyje, nie niszczy (narazie

), noce przesypia całe, tylko się nie chce oduczyć sikania w domu, przez cały spacer trzyma, żeby po powrocie odrazu się zlać na dywan

.
Koty zamęcza.
No i nie chce spać bez królika (pluszowego)
To tyle póki co, po weekendzie wstawię kilka zdjątek z poprzedniego tygodnia.