No więc tak...
...tak sobie myśliMY snując niespiesznie plany najbliższe... że gdybyśMY się już zaczęli organizować... to może byśMY jednak zdążyli się ogarnąć i wygramolić ze swych pieleszy... i może udało by się dotelepać do Was... Co prawda bardzo ceniMY sobie własną prywatność i mgiełkę tajemnicy osnuwającą NAS, ale też sobie tak myśliMY, że jeszcze w /odległościowo bliskiej Wam/ Zielonej Górze nie byliśmy, a to kusi... więc.../w Jeleniej Górze też nie byliśmy, to może nawet zrobimy 2w1/.
Warunkiem jednak naszym jest zrobienie nam jedynie słusznej i prawidłowej /w swej prawidłowości/ bonitacji... znaczy, najlepiej by pies nasz stał przy mierzeniu na stopach mierzącego i by go psychicznie przygotować na machanie mu patykami przed twarzO. Znaczy, najlepiej by w tym czasie spał /prochy nasenne wezmę swoje/. W innym przypadku może się to skończyć odgryzieniem ręki machaczowi, a może i czym gorszym..... Bo przecież -jak wieść gminna(*) niesie- pies mój nienawidzi ludzi i warczenie na nich jest u niego tylko niewinną igraszką, ewentualnie "grą wstępną"... zazwyczaj od razu zagryza.../chyba po mnie to ma... nabył przez "osmozę".
/
...
A-ha... mamy szczerą nadzieję, że zapowiedź naszego przyjazdu nie spowoduje gwałtownego spadku chętnych na udział w Spotkaniu. A nawet jeśli, to nie martwcie się Organizatorzy -przyjadą tylko najlepsi i najmocniejsi. Tak czy inaczej, bez obaw: będąc dziwakiem, lubimy trzymać się z boku na "spędach" i nie dezorganizować planów /Słowo honoru!, to zawsze samo się dezorganizuje i psuje...nie wiem czemu
/
...
(*)- bo gmin prawdę ci powie
..........
Edit:
Rzecz najważniejsza.... a KTO bonituje? Bo my pozwalamy się tykać tylko Daivie.......