Jak to czytam to naprawdę się ciesze, że trafiłam na takie szkoły i takich trenerów...
I na szkolenie z zakresu PT gdzie prócz siad i równaj pomagali w problemach "dnia codziennego".
I na moją trenerkę agility, która pomimo, że doskonale wie, że medali i pucharków przynosić nie będziemy. Ba! Nawet nie jesteśmy reprezentatywni. To nas nie skreśla, biegamy dalej.
Ale nie rozumie jednego- jaki jest sens polecania szkoły, która własnie olewa kursantów bez zacięcia sportowego lub z psem, który po prostu się do sportu nie nadaje?
Nie można jej polecić z zastrzeżeniem, że jest własnie dla takich przewodników?
|