Wiesz, trudno (nie znając pary pies-przewodnik) założyć, że oni nie chcą tak ambitnie i na maksa
Oczywiście fakt olewania tych 'gorszych' nie jest chwalebny, ale tez naoglądałam się przez parę lat różnych ćwiczących i wierzę, że z czasem szkoleniowcy potrafią wyłapać 'potencjał'. Ile razy można podchodzić i namawiać do ruszania się? To nie jest obowiązek-albo ktoś chce, albo nie.
Sama wyrżnęłam głową kilka razy o mur naszych granic, ale ja chciałam, dla mnie ćwiczak to była mega frajda, przez to dla psa też. Dla mnie maskarą są tylko egzaminy i zawody - ja się zupełnie do rywalizacji nie nadaję, nie znoszę jej. To od początku wiedzieli trenerzy i nigdy nie poczułam się olewana, ścigali nas tak samo jak tych, co startowali. Ale może to właśnie kwestia tego, że zobaczyli nasze zaangażowanie?
Każdy szkoleniowiec ma ambicje i lubi czerpać satysfakcję ze swojej pracy, jak widzi zapał i postępy to nie będzie olewał