W poprzedni weekend pojechaliśmy odwiedzić Kazana i jego wspaniałych, arcygościnnych właścicieli. Dokumentacja fotograficzna została poczyniona, a i negatyw ocalał. Ayra z pewnymi obawami zaznajamiała się z Kazanem, zwłaszcza , że pierwszy ich kontakt był falstartem - Ayra się spinała i zamiast z psami, maszerowała wciśnięta między dzieci. Tym razem lody zostały przełamane i po krótkiej chwili psy biegały jak szalone po niesamowitym ranchito Moniki. Córka oddawała się przejażdżce konnej, syn łapał żaby w oczku wodnym. Idylla. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze odwiedzić to piękne miejsce zwłaszcza, że właściciele, włączając wilczaka, nad wyraz gościnni.
Poniżej kilka zdjęć szczeniaków.