Quote:
Originally Posted by Emi
Bardzo fajnie, że podałaś Was za przykład.
|
Nie mam innego wyjścia. Badań na populacji nie przeprowadziłam. Mogę się tylko podzielić spostrzeżeniami. Mamy drobny materiał porównawczy ale i wpakowałam w sytuację mnóstwo zmiennych. Inny tryb życia, praca, dziecko, wieś zabita dechami, nietowarzyskość.
Ponieważ wisi mi, co ludzie pomyślą i jak nas ocenią (jak mi się zdaje) to się mogę upubliczniać. Uważam, że takie tematy mają więcej sensu niż jechanie po ocenach na wystawach i wyrosłam już z wieku "a mój piesek to zrobił dziś rano śliczną kupkę" i cieszę się, że przestaliśmy tu rozmawiać o wyższości Świąt BN nad W.
Słuszne pytanie zadała
Skrzat
Quote:
Originally Posted by Emi
Gdyby była tylko „wina” genów to dlaczego szczeniak Joanny, którego matka jest nieufna wobec ludzi jest taki „pro-człowiek” ? czy możliwe jest ze wszystko wziął po ufnym ojcu? a jak była reszta miotu?
|
I tu jest wampir pogrzebany bo JA nie mam pewności, czy u Bru to geny czy kwestie środowiskowo - socjalizacyjne. Nie wiem nic o jej wczesnej socjalizacji.
Owszem, suka jest nieufna. Ale żarcie ode mnie wzięła i pozwoliła na kontakt mimo, że widziała mnie pierwszy raz w życiu i mimo, że w domu, na zamkniętej przestrzeni, było więcej osób (w tym dwoje małych dzieci ganiających się i rozrabiających). Znam wilczaki, które mimo dużo większego obycia (również wystawowego i wycieczkowego) na własnym terenie nie odważyły się wyjść spod ławki, bo byli obcy ludzie.
Byłoby miło, gdyby obserwacjami podzielili się opiekunowie pozostałych psów z tego miotu jak i z miotu K.
Quote:
Originally Posted by Emi
Z drugiej strony gdyby to była tylko kwestia środowiska to czy szczeniak nie powinien „przejąć” zachowań od matki? Bardzo to ciekawe co piszecie, piszcie proszę dalej!
|
Ale Bru jest nieufna do ludzi. Nie zauważyłam, by inne straszydła budziły w niej aż takie emocje. Więc skoro szczeniaki miały przykład innych dorosłych psów oraz nie miały przykrych doświadczeń z ludźmi to skąd miałby mieć problem?
Quote:
Originally Posted by Emi
Mnie jakiś czas temu tez naszła taka refleksja Może za mało znam jeszcze wilczaków, ale spośród nawet tej małej puli wybijały się odważniejsze i bardziej towarzyskie samce.
|
Myślnia!
Quote:
Originally Posted by Emi
Czy to nie jest tak że samiec w naturze z założenia jest odważniejszy? Obrońca swojego stada? Obrońca swoich samic przed wszelakim „złem”? Czy samica z natury nie jest, nazwijmy, to „ostrożniejsza” ? Nie żebym chciała tym samym tłumaczyć wszystkie wystraszone suki, chciałabym tylko poznać opinie innych na ten temat, może ktoś cos czytał/ obserwował ?
|
Przeczytałam to i naszła mnie zupełnie inna myśl - samice myślą. Samce - niekoniecznie. Tak naprawdę to moje to młotek straszny. Zero finezji i inicjatywy. Za to nudzi się wolniej (i uczy też).
A poważnie - dla mnie to samica była obrońcą młodych i miała poważne problemy na głowie. To tłumaczyło mi trochę tę zero-jedynkowość, brak teatru i szybkość sądów.
Co nie zmienia faktu że w tłumie gnojek czuje się swobodniej niż bywała Dewi. Zapraszam do poobserwowania różnic w W-wie.