Może nie słusznie ale postanowiłam założyć nowy wątek.
Szukam porady od osób, które już odchowały wilczka (a może też pocieszenia od właścicieli juniorów). Nasza suka jest z grudnia 2014 roku. Mieszka z nami 2 tydzień. Jeśli chodzi o spacery jest
rewelacyjna, trzyma się blisko, można chodzić z nią bez smyczy. Nie mogę jednak wyeliminować 2 paru rzeczy (nie spodziewam się cudów od razu, wiem że szczenięta mają inne prawa):
- Wyżeranie "kości", resztek, chleba z trawnika
- Młoda ma problem bo totalnie nie umie się skupić. Jest "niby" we mnie wpatrzona, ale nie umiem wyegzekwować od niej aby np ustała w miejscu chociaż przez ułamek sekundy. Bywa to problematyczne, bo chodzę z 2 psami na smyczy czasami.
To, że dziewcze ma ataki paniki przy ulicy czy skrzyżowaniu - nie dziwi mnie. Dzięki temu forum dowiedziałam się, że to nie ona jedna tak przeżywa autobusy, samochody rowery, chodziki, wózki dziecięce. Jednak w domu (nawet bo "wybieganiu" i "wybawieniu się" dosłownie roznosi ją energia. Nie mam jej tego za złe w końcu to jeszcze dziecko, ale wszelkie próby utrzymania jej w 1 miejscu kończą się fiaskiem.
Dodatkowo jest strasznieeee uparta. Kuchnia to jej owoc zakazany i można ją milion razy wyrzucać z niej, na różne sposoby - jednak bez rezultatu.
Pytanie brzmi:- Czy WILCZY APETYT to cecha szczenięca, czy trzeba nad tym pracować? Aby nie jadła wszystkiego i zachłannie? (Dodam tylko, że była odrobaczana i je spore porcje - MIĘSOOO).
- Odpuścić sobie "komendy" czy uparcie wałkować "stop", "stój", "zostaw"? (zamiast zostaw reaguje na FE, ale chyba dlatego, że brzmi to władczo i groźnie)
- Kiedy szaleje już ponad miarę, to dać jej się rzucać po mieszkaniu jak dzikiej czy wyciszać?
- Zabawy z psią przyjaciółką (z którą mieszka) nauczyły ją "agresywnych" zabaw. Może pasowało by tu brutalnych? --> Bawi się z człowiekiem jak z psem, nie wiem jak mam jej nauczyć, że "człowieka traktuje się inaczej". Dla niej ewidentnie nie ma różnicy, a musimy to wypracować bo w domu bywają dzieci.