Quote:
Originally Posted by Rona
Nie, nie zawsze. Jesli ktoś szuka domu dla psa, bo sam ma przed sobą kilka miesięcy życia (znam taki przypadek) nie ponosi porażki. Chyba, że nieoperacyjnego raka uważasz za porażkę, wtedy faktycznie. Człowiek o którym piszę nie mógł podać prawdziwej przyczyny oddania psa, bo jak najdłużej chciał oszczędzić traumy swojemu nieletniemu dziecku, które sam wychowywał. Został zbluzgany na forach przez masy ludzi i wyzwany od najgorszych. To mnie bardzo dużo nauczyło. Jesli na 100% nie zna się prawdziwej przyczyny oddania psa, lepiej milczeć. Nie każdy kto oddaje psa jest od razu lekkomyślnym i złym człowiekiem i Ty powinnaś to rozumieć.
|
Zgadzam się z Tobą. Nieuleczalna choroba z wyrokiem bliskiej śmierci, niekończące się pobyty w szpitalach i sama śmierć to dla mnie realne i nie-błahe przyczyny oddania psa. W obliczu takich sytuacji rzeczywiście trudno znaleźć inne, sensowne rozwiązanie. Nie, to dla mnie nie jest porażka.
Ale przyczyny, z jakich większość ludzi oddaje psa nie należą do tej grupy... I to jest porażką, i zamierzam piętnować takie postawy.
W tym wątku lub na fb przeczytałam, ze przyczyną oddania tego konkretnego psa jest konieczność pójścia do pracy na 12h dziennie oraz problem psa z zostawaniem w zamkniętym mieszkaniu. Wg mnie, to trochę inny 'kaliber' problemów niż ten, który przytoczyłaś. Tutaj nie możemy mówić o bezsilności... W takich sytuacjach mamy do czynienia z brakiem woli.