Ja wpadlam w petle meczac psa przed wyjsciem. Im bardziej byla zmeczona tym bardziej czula sie bezsilna, bezbronna i walczyla o przetrwanie/wydostanie. Im bardziej niszczyla tym ja ją bardziej meczylam i w kolo macieju. W 12 miesiacu jej zycia bylo apogeum. Ja bylam wykonczona wstawaniem o 3 w nocy by wymeczyc psa (kondycja rosla i bylo coraz trudniej) i permanentnie na nia wkur... ona. Suka w ciaglym leku, nakrecona na maxa
Az ktorejs niedzieli stwierdzilam ze trudno, jak ma i tak niszczyc to po co ja mam sie tak meczyc? Przespalyśmy caly dzien, a w poniedzialek rano byla 10 min na sikaniu i do klatki. Jakiez bylo moje zdziwienie kiedy okazalo śie ze pies cale 4 godziny samotnosci PRZESPAŁ
Do dzis nie mecze psa jesli musi potem zostac sam. Jestesmy prawie rok bez ataku w czasie zostawania kiedy jestem w pracy
Zdaza sie jeszcze krotki atak jesli nie zapomne i zostawie wieczorem po treningu albo wybiegne w pospiechu z domu. Jak bylo poznaje po powrocie czy pies sie cieszy czy jest roztrzesiony. O zostawieniu w ciszy w hotelu musze narazie zapomniec ale i tak jest super. Pisze to po to byscie kozystajac z gotowych rad nie zapominali o najwazniejszym-obserwacji swojego psa, bo kazdy jest inny