U nas oduczanie odbywało się na lince treningowej. Zjadanie ścierwa kończyło się ściągnięciem na lince, opierniczem i zakończeniem spaceru. Zignorowanie ścierwa ogólna radość, pochwała i smakołyki.
Do tej pory widzę u Aszczu pracę szarych komórek jak zwęszy jakieś paskudztwo
"czy opłaca się je zjeść?"
Jedyne od czego nie jestem w stanie jej wyperswadować to zjadanie ludzkich kup. Tu prawie zawsze diabełek wygrywa i choć suka wie czym to się skończy leci na konsumpcję