Wróciłam do pierwszego posta. Paweł, jakbyś opisał naszą dzisiejszą sytuację... Narsil miał dziś bardzo silny, dość krótki atak. Zesztywniał, zrobił mu się karpi grzbiet, przednie i tylne łapy sztywne, oczy wyłupiaste i bardzo wystraszone. Nie piszczał, ale był przerażony. Nie wiedział co się z nim dzieje... Serce mi pękło jak na niego patrzyłam. W domu był spokój. Popołudniowa drzemka. Rudy właśnie szedł w kierunku posłania. Gabinet mam blok obok, zdążyłam wziąć go na ręce zbiec na dół. W gabinecie jakby dochodził już do siebie. Jedyna nieprawidłowość to lekko pijany wzrok i zataczanie się. Wróciliśmy do domu i pies od razu poszedł spać. Teraz-kilka godzin po ataku, pies 'jak gdyby nigdy nic'. Bawi się w kotem, pije, je normalnie.
Tak jak mówie to był pierwszy raz. Oby ostatni.
Na razie zalecono nam jedynie obserwacje.
Jeżeli ataki będą się powtarzać będę konsultowała się z neurologiem. Ponoć mamy jakiegoś fajnego w Szczecinie.
__________________
'Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś' Antoine de Saint-Exupery
|