Anula ja też nie miałam nic złego na myśli.
Nie jestem maniakalnym wystawcą, choć cieszy mnie kiedy sucz wygrywa, co nie jest jednak nagminne. Nie obrażam się kiedy przegrywamy i cieszę się z sukcesów innych
Owszem, jeździmy dużo po wystawach, dlatego, że lubimy (to taki piknik na świeżym powietrzu i sposób na wymęczenie Kali) i sucz też nie wydaje się być zniesmaczona tym faktem. Jest czas na spacery, patyki, szkolenie i jest czas na wystawy, na zawody też jeździmy. Ale co by nie mówić, wystawy ogrooomnie pomagają nam w szkoleniu, takie małe ułatwienie. Zresztą dzięki nim sucza ma sporo przyjaciół nie wilczakowych i na tyle dobre obycie z tłumem, że możemy zabrać ją wszędzie - w najbliższy weekend na wesele do zamku Czocha, także Kalinka będzie zamkową wilczycą
Puchatku, już wszystko rozumiem, wyjaśniłaś co trzeba i to ucina zbędne komentarze
A poza tym: już się nie wtrącam, czasem mnie poniesie