Odświeżam temat. Dorasta nam następne pokolenie wilczaków, więc pewnie zainteresowana tematem będę nie tylko ja.
Bies przestał się w wakacje rzucać na jedzenie (sucha karma White Wolf, Taste of the Wild, Wolfsblut - nic nie było go w stanie zanęcić, mimo iż zmieniałam smaki), schudł 2 kilo. Rajcuje go tylko surowizna - mięso, kości, ew. gotowane mięso z warzywami. Przymierzam się do przejścia na BARF, ale mam dylemat:
- wybrać gotowe zestawy mrożonek, czy robić żarcie samej,
- wrzucać dodatki (
www.wildside.pl), czy też nie.
- kości w całości, czy mielone
- suplementowć jakimiś preparatami, czy nie suplementować
Nie znam się na rzeczy, info w necie wprowadziło mi zamęt w głowie, a na dodatek jestem dość leniwa - nie chcę spędzać nad psią miską więcej niż to niezbędne. Ale jednocześnie chcę, by mój Czarnuch jadł z apetytem, ponieważ zbliża się zima, i nie chcę, żeby miał niedobory.
Jednocześnie informuję, iż mam dostęp do:
- kości cielęcych 2-3 x tyg.
- drobiu sklepowego
- warzyw z bazarku
Poproszę o rady, ew. adresy, gdzie mogłabym się zaopatrywać w pełnowartościowy towar, jak dawkować żarcie itp
PS. lubi ryby BARDZO