Niedługo nasz bura kończy 7 m-cy. Będziemy w tym czasie podróżować, zatem tym razem relacja z ostatnich tygodni ciut wcześniej.
Życie z wilczakiem jest już pewną rutyną. Pewne sprawy weszły nam w krew. I tak: nasz półroczny pies musi być wymęczony i pilnowany, bo inaczej mógłby zając sobie czas brojeniem, ale ponieważ jest psem-cieniem, to rzadko ma okazję na samowolnej demolki. Szkody są kontrolowane - dostaje do gryzienia, to co my wyznaczymy. Bo gryzienia nie da się uniknąć.
Zostawanie aktualnie do 4 godzin - bez problemu.
Zapał do kopania w ogrodzie ten sam (poziom średni, ale zawsze) - stąd zabawy w ogrodzie tylko pod okiem dorosłych.
Dzięki naszej grupie spacerowej niesamowicie polepszył się nasz socjal z czworonogami. Wszystkie dawne zahamowania w przypadku dużych samców wydają się odejść w przeszłość. Ayra dobrze czuje się w stadzie. Przyjmuje należne jej miejsce. Potrafi podporządkować się starszym, nawet jeśli są małymi amstafkami. Z obcymi psami po wstępnym rytualne, czyli postawionej sierści i obwąchaniu, jeśli druga strona nie wykazuje agresywnych zachować, Ayra szybko znajduje psi język.
Jej rodzinne walory nadal się poszerzają. Jest opiekuńcza, cierpliwa. Pod nieobecność naszych dzieci, szuka kontaktu z każdym napotkanym obcym dzieckiem.
W tym miesiącu przekonała się także do wody i wydaje się być najszczęśliwszym psem na świecie, kiedy może buszować po rozlewiskach.
W końcu koprofagia ustała niemal zupełnie. Oczywiście z rzadka zdarza się jej złapać w paszczę jakiś bobek dzika, ale czujność pańci w dużej mierze eliminuje jej zapędy w tym kierunku. Nie zżera już swojej kupy, czy innych psów.
Teraz o czymś , co w sezonie letnim rzuca mi się w oczy najbardziej: wilczy apetyt na owoce. Ayra zjada wszystko: truskawki, czereśnie, arbuzy, jabłka.... a najbardziej gustuje w nektarynach. Wszystkie owoce pozostawione na paterach w pokoju są zjedzone w całości lub częściowo. Zastaję często samą pestkę zostawioną na miejscu, gdzie wcześniej leżał owoc. Na jagodach obsługuje się sama - podobnie z poziomkami.... Dieta jej służy - nie ma po tym rozwolnień...
Dość dużo ostatnio jeździliśmy rowerami z Ayrą, która nieźle sobie radzi z bieganiem przy rowerze. Na jednej z naszych przejażdżek podjechał do nas samochód. Wychyliła się kobieta i zapytała co to za pies. Myślałam, że jak zwykle ktoś zainteresował się 'wilkiem'. Okazało się jednak, że rok temu zaginęła pani suka i do teraz się nie odnalazła. Stąd nadzieja, jaka pojawiła się wraz z dostrzeżeniem Ayry. Tu link to wydarzenia na FB -
https://www.facebook.com/events/481409438662436/ . Może ktoś dostrzegł dorosłego wilczaka w ogródku sąsiada.....
W przyszłym tygodniu ruszamy razem w długą podróż po Europie południowej. Asortyment dla psa kupiony (jeśli ktoś ma jakieś rady - to proszę o podpowiedzi w tej kwestii). Ekwipunek:
- szelki - pies musi być zapięty w samochodzie pasem (chyba że jedzie z tylu za kratką lub w klatce (którą zresztą początkowo kupilismy, ale zaraz wróciła do sprzedawcy, bo psu nie było w niej wygodnie)
- adapter do pasów j.w
- poidło turystyczne
- worki na odchody
- aport wodny
- "Pokusa" w razie braku apetytu
- karma
- namiot plażowy
- kaganiec (just in case)
- PASZPORT
Zebrała się mała walizeczka.
Na ostatniej wystawie w Warszawie było miło spotkać kilka fajnych psiaków. Trochę śmielej patrzymy na kwestię wystaw i wygląda na to, że jesienią zadebiutujemy. Się okaże.
A teraz fotki z ostatniego m-ca:
Lekko nieostry profil:
Przyjaźń: