View Single Post
Old 27-06-2013, 13:09   #204
Emi
Junior Member
 
Emi's Avatar
 
Join Date: Jul 2012
Location: Okolice Poznania
Posts: 173
Default

Quote:
Originally Posted by dorotka_z View Post

Wydaje mi się, że powinno się oswajać spokojnie a nie wrzucać na głęboką wodę, bo pies nam nie powie jak bardzo go to boli i męczy.
Powie! Powie całym swoim ciałem! Uszami, ogonem, postawa ciała, zjeżonym włosem a w skaranych przypadkach warczeniem lub piszczeniem.

A teorie są faktycznie dwie, nasz pierwszy szkoleniowiec od dogoterapii był zwolennikiem tego o czym ty piszesz, natomiast obecny zalecił nam pójście w najbardziej zatłoczone miejsca w mieście i obserwowanie psa. Ciężko mi na razie oceniać efekty, ale nie jestem pewna czy konsekwentne trzymanie się jednej z tych teorii jest dla psa dobre. My wczoraj na przykład skorzystaliśmy z opcji numer 1: na szkolenie przyszła nowa dziewczyna, póki Mi bawiła się z innymi psiakami w ogóle jej nie przeszkadzała. Koniec zabaw zaczęła się indywidualne praca i gdzieś w przerwie nagle burk i spojrzenie „spod byka”. Podeszłam do dziewczyny i zaczęłam jakby nigdy nic z nią rozmawiać, Mi najpierw okrążyła ja szerokim łukiem, potem podeszła zabrać od niej smaczki. Z kolei tydzień temu poszliśmy na stary rynek w Poznaniu i tam na początku było ciągniecie na smyczy, ogon między nogi i ogólne przeświadczenie ze zaraz ktoś się na nią rzuci. Tak był przy dochodzeniu do starego, na przejsciach dla pieszych gdzie mijali nas pojedyńczy ludzie. Ale wiecie co? jak już weszliśmy w okropny, gesty tłum, gdzie prawie trzeba było się pomiędzy ludźmi przeciskać to Mi jakby odpuściła (zrezygnowała? zaakceptowała stan rzeczy?)- szła na luźnej smyczy, ogon luźny. Jak to wytłumaczyć?
Podejście numer 2 też działa?
Emi jest offline   Reply With Quote