Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała. Być może duży wpływ na pozbycie się lęku miała nauka zostawania pod sklepem. U nas wspólne chodzenie na zakupy to był codzienny rytuał - 3 przystanki (piekarnia, mięsny, warzywniak), zawsze w tym samym miejscu. Zaczęliśmy, jak Jaskier był bardzo młody i on bardzo szybko się nauczył, że trzeba spokojnie poczekać, bo pancio za chwilę wróci. Z mięsnego mu czasem przynosiłem coś dobrego do zjedzenia na miejscu.
Dzisiaj przypiętego psa mogę zostawić w dowolnym miejscu i jeżeli nic w okół go nie rozprasza i nie stresuje, to mały kładzie się i spokojnie czeka. Oczywiście początki były ciężkie - mały rozwalił nawet karabińczyk, kiedy go zostawiłem po raz pierwszy
Były też przypadki wycia, oplątania się smyczą podczas szamotania oraz naruszenia konstrukcji drewnianego płotka, do którego był przywiązany