Kaja też miała Tamagotchi.
Szybko jej przeszło co prawda.
Osobiście nie sądzę, żeby sama zabawka mogła tak "zwichrować" dziecko. "Normalne" dzieci są na to za inteligentne i doskonale potrafią odróżnić rzeczywistość od zabawki. Trzeba czegoś więcej (znacznie więcej), żeby w ten sposób popsuć dziecko. Podobnie jak żadna gra komputerowa "sama z siebie" nie zrobi z dziecka przyszłego mordercy. Oczywiście sama zabawka była bez sensu.
Sezonowa moda, szybko się nudziła.