Quote:
Originally Posted by krzysiek
ten w czapce, coby mnie słońce nie "strzaskało" .
|
O, cholera! Myślałam, że ten półszpagat jest Twój i wzrok skierowany na tylne walory sędziny też.... ups, sorry....
.................................................. ...........
Takiego oto mail-a dostałam od weta prowadzącego /!!!/, gdy suka bardzo ciężko chorowała:...
""
Pan doktor z kota robi kisiel i ciastka
Weterynarz – prawie jak lekarz, prawie, bo jego pacjenci jakoś nie chcą dawać
łapówek. Zawsze z chęcią pochyli się nad twoim psem lub kotem i sprawi, że ten nagle nabierze zdolności chodzenia po suficie. Z reguły nosi nieco zaplamiony krwią fartuch i rozpowiada w koło, jak to on nie kocha zwierząt, ale nie daj się zwieść, pedofile też mówią, że kochają dzieci!
[edytuj] Kształcenie
Lekarzy weterynarii kształci się na
wyższych uczelniach oraz w tanich
pubach, głównie za pomocą
alkoholu i zakazanych ziół. Podczas nauki
studenci weterynarii z reguły dogłębnie zaprzyjaźniają się z dwoma czy trzema martwymi zwierzakami mieszkającymi w
formalinie. W zimie, prawdopodobnie dla rozgrzewki, chadzają do
obory i grzebią krowom w tyłkach. W pozostałe pory roku z upodobaniem torturują wszystkie zwierzęce formy życia, począwszy od obcinania
prosiakom ogonów, a skończywszy na zabijaniu
żab o kant stołu. Podobno powołaniem każdego weterynarza jest uratowanie tylu zwierząt, ile wykończył podczas studiów.
[edytuj] Wizyta
W momencie gdy wchodzisz do gabinetu, nerwowo stara się ukryć zwłoki jakiegoś psa pod stołem operacyjnym. Potem z uśmiechem odwraca się do ciebie i dyskretnie wycierając zakrwawione ręce w fartuch, zagaja:
– A cóż stało się milusiemu zwierzaczkowi?
Gdy zaczynasz się wycofywać, zamyka drzwi i jednym ruchem porywa twojego stwora na stół, wesoło oświadczając:
– Zbadamy perrectum, nasz skarbelek lubi!
Potem rozwiera paszczękę zwierza i gmerając w niej ubabranymi w gównie paluchami mówi, że ten nieprzyjemny zapach to sprawka kamienia nazębnego. Następnie obmacując lubieżnie naszego pupila po całym ciele, z mądrą miną stwierdza, iż wyczuwa jakieś guzki. Wreszcie mówi, iż trzeba koniecznie zrobić
USG,
rentgen,
tomografię,
morfologię i w zasadzie, że to cud, że to zwierzę jeszcze żyje. Na pytanie
Ile płacę? unosi wzrok ku górze, jakby szukał natchnienia w gwiazdach, i skromnie mówi:
– 360 zł.""
Tekst z:
http://nonsensopedia.wikia.com/wiki/Weterynarz
.................................................. ..................................
I dziwić się, że mam schizy na psychice....