Młody wybrał się z Tiną na wieczorny spacer do parku. W parku nie wolno puszczać psów bez smyczy, ale późnym wieczorem, kiedy dzieci śpią nikt się zakazem specjalnie nie przejmuje.... I stało się - gdy brykali wesoło na śniegu park zamknięto....
Młody bez trudu przeskoczył 2-metrowe ogrodzenie, ale Szara nie mogła - na metalowych prętach nijak nie dało się wesprzeć łap

Jaka była rozpacz i płacz "nie zostawiaj mnie tu...". W panice próbowała się przeciskać między prętami, ale pupa nie chciała przejść

i w końcu psica zaklinowała się na dobre.
Jędrek wskoczył więc z powrotem, jakoś ja wyswobodził, Szara się natychmiast uspokoiła i zaczęli wspólnie szukać dziury w płocie, co wcale nie było łatwe... Znaleźli rozgięte pręty na wysokości 1,5 metra, wystarczyło ją podsadzić i ... od jutra dieta!!!
Teraz, troche poobijana, śpi już na fotelu i uśmiecha się przez sen

Pewnie sobie myśli: " jak dobrze mieć wiernego pana, który nie opuści psa w potrzebie...."