Vai indietro   Wolfdog.org forum > Polski > Z życia wzięte....

Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW

Rispondi
 
Strumenti della discussione Modalità di visualizzazione
Vecchio 07-17-2006, 04:21 PM   #1
Rona
Distinguished Member
 
L'avatar di Rona
 
Registrato dal: Aug 2004
ubicazione: Kraków
Messaggi: 3,509
predefinito Rozstanie z wilczakiem ?

Przeczytałam ostatnio, że jednym z głównych problemów hodowli PS były rozstania CZW z przewodnikami, czyli żołnierzami, którzy kończyli służbę wojskową i szli do cywila, a psy bardzo źle to znosiły. Skoro wilki tak bardzo się przywiązują do swojego stada, czeweczki, które mają sporo cech wilczych przodków - też bardzo mocno przywiązują się do swoich opiekunów.

Interesuje mnie w takim razie jak wilczaki znoszą zmiany domów i opiekunów na dłuższy czas i jak opiekunowie znoszą rozstania ze swoimi psimi przyjaciółmi. Wiem, że Camio wrócił do Hodowców na jakiś czas (lub na zawsze?), Botis ma nowego Pana, Ela napisała, że Amon na wystawie przybiegł do swojej pańci, czyli do niej (a nie Angeli?), Hipka przebywa ostatnio u Ewy, pewnie jest więcej takich przypadków… stałych lub czasowych dłuższych rozstań z ulubieńcami.
Jak przebiega adaptacja, czy widać, że wilczak tęskni za swoim domem? Jak długo to trwa? Czy po powrocie do domu wilczak nie traci orientacji gdzie właściwie jest jego prawdziwy dom i które stado jest jego stadem podstawowym? Czy dla Camio dom jest już w Peronówce, czy jeszcze w Danii? Czy dla Amona dom jest w Poznaniu, czy w Bydgoszczy? Czy bardziej uważa Angelę, czy Elę za swoją Alfę? Rozważam tu głównie powroty do hodowców, których wilczak może pamięta i do miejsc, które zna, ale bywają też zmiany domów na całkiem nowe, jak w wypadku Botisa…

Kiedy ktoś z nas wyjeżdża na wakacje na tydzień lub góra dwa, Tina zostaje z domownikami, poza tym staramy się od czasu do czasu „rozmawiać” z nią przez telefon, a po powrocie psica się co prawda cieszy, ale i tak przez dzień lub dwa daje wyraźnie do zrozumienia, że rozstanie jej się nie podobało… Do tego na starość znosi rozstania wyraźnie gorzej niż dawniej…, podobnie jak wszelkie zmiany i nowości. A i nam trudno mi sobie wyobrazić dłuższą rozłąkę (choć kiedyś pewnie trzeba będzie to przeżyć, oby jak najpóźniej )

Dlatego ciekawi mnie ten problem od strony czysto psychologicznej, bo oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, że bywają sytuacje losowe i zmiana domu na zawsze lub choćby na jakiś czas może być z wielu różnych względów najlepszym rozwiązaniem dla samego psa!
Rona jest offline   Rispondi quotando
Vecchio 12-04-2006, 04:56 PM   #2
z Peronówki
VIP Member
 
L'avatar di z Peronówki
 
Registrato dal: Sep 2003
ubicazione: Późna
Messaggi: 6,996
Invia un messaggio tremite MSN a z Peronówki Invia un messaggio tremite Skype a z Peronówki
predefinito Re: Rozstanie z wilczakiem ?

Quote:
Originariamente inviata da Rona
Dlatego ciekawi mnie ten problem od strony czysto psychologicznej, bo oczywiście doskonale zdaję sobie sprawę, że bywają sytuacje losowe i zmiana domu na zawsze lub choćby na jakiś czas może być z wielu różnych względów najlepszym rozwiązaniem dla samego psa!
Mamy juz w tym troche doswiadczenia, wiec moze moje obserwacje...

Tez przez wiele lat myslalam, ze dorosly wilczak nie powinien zmieniac domu. Ze ma swojego pana i straszliwie cierpi, gdy go opusci... Ale to jest raczej jak z malym dzieckiem.... Ale od poczatku...

W strazy granicznej zle nie byly wedlug mnie zmiany przewodnika, a raczej jego brak. Takie wilczaki zyjace i wychowywane w kojcach nie mialy swojego STADA. Zyly jako samotnicy. Jedyna "bliska" im osoba byla tam sluzbowo (czasem byl to dobry czlowiek, czasem nie) i opuszczala psa po dosyc krotkim czasie. To tak jak oddawanie dzieci z jednego domu do drugiego... To ma ZAWSZE zly wplyw...

Teraz sytuacja psow wyglada inaczej - oczywiscie przekazywanie z miejsca na miejsce nie jest dobre, ale tez jakos pies szczegolnie na tym nie cierpi o ile trafia w dobre rece. Widac to chocby po krotkoterminowych "wakacjach" poszczegolnych psow - my od czasu do czasu zabieramy ze soba Daimona. I Daimon nie tylko nie ma nic przeciwko, ale wrecz niesamowicie sie cieszy, gdy jedzie z nami. Pani jest kochana i zawsze wylewnie wita ja po powrocie, ale wyjazd z nami oznacza 'cos nowego', 'cos interesujacego'. To dla niego MILA przygoda, ktora zawsze ma pozytywne skojarzenia. Tak samo bez urazow weekendy spedza np. Dewi u Cheitana.

Uraz moglby sie jednak pojawic, gdybysmy np my byli ostrzy ('agresywni') wobec Daimona, czy gdyby Gaga zamiast dac Dewi do Cheitanka wrzucila ja do zimnego kojca na dworzu...

Podobnie sprawa ma sie z dlugoterminowymi zmianami miejsca - czy bedzie ono dobre czy zle zalezy wylacznie do tego, czy pies bedzie mial 'lepiej', czy 'gorzej'... Lub czy w nowym domu bedzie mial "ciekawiej". Dlatego pies wyciagniety z kojca, gdzie swojego "pana" widzial raz dziennie przy okazji karmienia nie tylko nie bedzie cierpial, ale wrecz bedzie DOZGONNIE wdzieczny nowemu wlascicielowi, ze go stamtad zabral... Pies potrafi wiele wycierpiec i lize nawet reke, ktora go bije, ale bedzie szczesliwy, jesli zamiast pana, ktory lubi przetrzepac mu skore trafi do kogos dla kogo bedzie czlonkiem rodziny...

Z tego samego powodu Tina cierpialaby, gdyby trafila w inne miejsce - bo u Was miala zawsze to co potrzebowala, miala kochajaca rodzine i kogos dla kogo byla wazna. Znalezienie nowego domu dla psa zyjacego jak Tina byloby niesamowicie trudne - nie tylko ze wzgledu na wiek...Bo mozna byloby niby znalezc podobne WARUNKI, ale nic nie zastapiloby jej osob, z ktorymi zyla i ktore kochala...

Ale tez z tego powodu nie bylo zadnego problemu z Camio, bo ten nie dosyc ze mlody to jeszcze nie nawiazal ze swoim wlascicielem takiego kontaktu, ktory bylby mocniejszy od tego, jaki mial z nami (jako z hodowcami). I dlatego wlasnie Camio juz do Danii nie wrocil, mimo, ze jego wlasciciel po dosyc dlugich wakacjach chcial go ponownie zabrac...


Ale wplyw zmiany miejsca na psa zalezy tez od charakteru psa - pewny siebie latwiej sie przystosuje. Dla Camio, ktory byl obyty z ludzmi, psami i mocno socjalizowany zmiana miejsca nie byla trudna, ani straszna.... To byla dla niego jakas zabawa. Natomiast dla Ali, ktora przez dwa lata poznala jedynie mala grupke ludzi i tylko jedno miejsce tak ogromna zmiana jak powrot do Polski bylo rownoznaczne z zawaleniem sie jej calego swiata... Teraz jest szczesliwa, ale widac, ze nie jest to pies, ktory moglby trafic do innej osoby (no, ale o to nie musi sie juz bac )....
__________________
.

'Z PERONÓWKI'
FACEBOOK GROUP
z Peronówki jest offline   Rispondi quotando
Vecchio 12-04-2006, 07:22 PM   #3
Rona
Distinguished Member
 
L'avatar di Rona
 
Registrato dal: Aug 2004
ubicazione: Kraków
Messaggi: 3,509
predefinito Re: Rozstanie z wilczakiem ?

Quote:
Originariamente inviata da Margo
W strazy granicznej zle nie byly wedlug mnie zmiany przewodnika, a raczej jego brak. Takie wilczaki zyjace i wychowywane w kojcach nie mialy swojego STADA. Zyly jako samotnicy. Jedyna "bliska" im osoba byla tam sluzbowo (czasem byl to dobry czlowiek, czasem nie) i opuszczala psa po dosyc krotkim czasie. To tak jak oddawanie dzieci z jednego domu do drugiego... To ma ZAWSZE zly wplyw...
W takim razie źle zrozumiałam, bo myślałam, że w PS szczeniaki były dawane konkretnym żołnierzom "na wychowanie/szkolenie" i przywiązywały się do nich bardzo, a po skończeniu przez nich służby musiały się przywiązywać do nowych 'panów'. I że w tym właśnie tkwił problem.

Quote:
Originariamente inviata da Margo
Podobnie sprawa ma sie z dlugoterminowymi zmianami miejsca - czy bedzie ono dobre czy zle zalezy wylacznie do tego, czy pies bedzie mial 'lepiej', czy 'gorzej'... Lub czy w nowym domu bedzie mial "ciekawiej".
Brzmi logicznie. Choć nie jestem pewna, czy to do końca takie proste. Myślę, że tak jak napisałaś - charakter psa ma duże znaczenie. Inaczej chyba zmianę przyjmują psy na co dzień wychowane w stadzie, w dużej rodzinie, wśród ludzi, przyzwyczajone do zmian (wystawy, zawody) niż "jedynacy" prowadzący regularny tryb życia.
No i wiek nie jest bez znaczenia - jak u ludzi, zresztą. Obserwuję jak niesamowicie Tinka w miarę upływu lat przywiązuje się do swoich rytuałów i chińskich ceremonii porannych i wieczornych...
Rona jest offline   Rispondi quotando
Rispondi


Regole d'invio
Non puoi inserire discussioni
Non puoi inserire repliche
Non puoi inserire allegati
Non puoi modificare i tuoi messaggi

BB code è attivo
Le smilies sono attive
Il codice IMG è attivo
il codice HTML è disattivato

Salto del forum


Tutti gli orari sono GMT +2. Attualmente sono le 03:10 AM.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Traduzione italiana Team: vBulletin-italia.it
(c) Wolfdog.org