W wielkim skrócie bo wszystkie fotki będą w galeriach . Pierwszą połowę października spędziliśmy w Bieszczadzach, termin został wyznaczony w celu upolowania kolorów, jakie tylko tam robią tak wielkie wrażenie. I utrafiliśmy

W tym roku Bieszczady zabarwiły sie na krótko i pewnej nocy po prostu zakończyły spektakl zrzucając wszystkie liście. Ale zanim to nastąpiło, było tak:
Pomijając dwa dni deszczu, tuptaliśmy po tych bajecznie kolorowych przestrzeniach razem z burymi. Mielismy pewne wątpliwości czy możemy wejśc na teren Parku Narodowoego (Ustawa z 2004 zakazująca wstepu psom na tereny PN) ale każdy "urzędnik" machał ręka i mówił "ja Was nie widziałem"

Straż leśna fotografowała psy a straz graniczna fotografowała sie z nami

a turyści wyciagali kamerki i kabanosy dla biednych, głodnych piesków

(i to tyle w tenacie zakazu)
Co robiły wilczaki w swoich prarodzinnych stronach?
Ano:
polowały na pstragi w Sanie

właziły na wszelkie mniejsze i większe wzniesienia
.l..