|
|
|
|||||||
| Adopcje Psy szukające nowego domu: rasowe wilczaki, ale i "wilczakopodobne" psy z polskich schronisk.... |
|
|
Thread Tools | Display Modes |
|
|
#30 |
|
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
""Takie Cary powstaja (nie tylko w wilczakach), gdy pies jest maltretowany fizycznie i psychicznie. Nie tylko przez wlasciciela - mielismy przypadki, gdy wlasciciel byl wspanialy, ale slepo wierzyl szkoleniowcowi, ktory mial "twarda reke"... Powiem wiecej: pPraktycznie WSZYSTKIE wypadki tak powaznej agresji z jakimi mielismy do czynienia w tej rasie to byly psy SZKOLONE. I to INTENSYWNIE szkolone... Zdecydowanie negatywynymi metodami...
Twarde szkolenie z bicie, "dominowaniem" psa, masa zakazow, przestrzeganie regul "jak nie dac sie zdominowac" - to wlasnie doskonaly przepis na wychowanie sobie psa w takim stylu...."" Obawiam się, że w tej chwili mamy do czynienia z psem, nad którym znęcano się świadomie, gdy nie był "posłuszny" lub autentycznie miał być postrachem. Boleję nad tym, że nadal rasa postrzegana jest jako "fajny wilk" i "pies na kolanka". Na WD jest wielokrotnie pisane o specyfice rasy. Dzisiaj rano zadzwonił do mnie p.Policjant z Olsztyna z pytaniem o Cara. Przedstawiłam Mu sytuację, przybliżyłam rasę i ... zrezygnował, bo chcą mieć psy do ułożenia i pracy, a nie leczenie jego blizn psychicznych, bo to byłoby długotrwałe leczenie bez gwarancji powodzenia. Szastin, obawiam się, że nadal patrzymy na Cara sercem, a nie rozsądkiem. Ja wiem, że "póki życia, póty nadziei" -bo i ja tak zareagowałam i mogę cieszyć się, że skutki tego przemyślanego ataku to szczęście w nieszczęściu. Obawiam się jednak /po rozmowach ze szkoleniowcami/, że trud, poświęcenie i pieniądze nie zagwarantują sukcesu. Dobrze: pies trafi do terapeuty-szkoleniowca, ten go "naprostuje" i przekaże nowemu właścicielowi. Czy wolno nam ryzykować zdrowie/życie kolejnego ochotnika mając świadomość, że Car to gra w rosyjską ruletkę... Musimy być w tej chwili realistami, bo chodzi nie tylko o dom dla zwichrowanego psychicznie "molosa", ale o bezpieczeństwo ludzi. Ile razy widzimy na ulicy macho z psem z ras niebezpiecznych: gość jest pewny, że jego rodzinie nic się nie stanie, bo ma "bejsbola", a potem w tv program interwencyjny, że dziecko, sąsiad, przechodzień. Można psa ułożyć twardą ręką bez gwarancji powodzenia, można psa ułożyć łagodnością i konsekwencją, ale nie w tym wieku psa i po dotychczasowych traumach. Pamiętajmy, że ten wilczak poczuł już wolność i bycie sobie samemu panem. Obrona psa przed zapanowaniem nad nim będzie długa i zajadła... Co do kastracji, to fakt, w pewnych sytuacjach pomaga. Ale Car jest dojrzałym psem i szanse na złagodzenie, moim zdaniem, niewielkie. Wręcz mogą /jak napisała AngelsDream/ pogłębić agresję. Margo -Twój ostatni post: nic dodać nic ująć. Co do przytoczonym przez Ciebie moich fragmentów wypowiedzi, to są to słowa fachowców. Moje zdanie nt. sprawy /czytaj-> skutków działań właściciela/ pozostawię sobie, bo to jeden długi litanio-bluzg... Last edited by Puchatek; 11-03-2010 at 12:12. |
|
|
|
|
|