Zbliża nam się jedna z bardziej hucznych nocy w roku, Sylwester. Od jakiegoś czasu, coraz mniej nieśmiało, w mediach propagowana jest akcja „Nie strzelam w sylwestra”. Kilkanaście minut zabawy dla nas, to (pomijając wypadki poparzeń i utraty palców, rąk, oczu itp., które zdarzają się co roku) jednocześnie trauma dla wielu zwierzaków. Ptaki, koty, psy, dzikie zwierzęta żyjące w naszych okolicach. Kto miał kiedykolwiek psa bojącego się huków, ten wie jak silnie i jak długo pies jest w potężnym stresie. Ja nie wiem – zawsze miałam to szczęście, że moje psy miały fajerwerki w nosie, ale słyszałam dziesiątki smutnych opowieści o zaginionych psach, które w panice uciekały na oślep, ginęły pod kołami samochodów albo były już nie do odnalezienia

A przecież jesteśmy miłośnikami nie tylko naszych własnych pupili…
Nie byłam tego świadoma, ale problem dotyczy tez małych dzieci i starszych ludzi

Okażmy trochę empatii i zrozumienia – odpuśćmy sobie fajerwerki i petardy – strzelające szampany też mogą dobrze powitać Nowy Rok.
Ja nie strzelam w Sylwestra, już od lat.