![]() |
![]() |
|
Adopcje Psy szukające nowego domu: rasowe wilczaki, ale i "wilczakopodobne" psy z polskich schronisk.... |
![]() |
|
Thread Tools | Display Modes |
|
![]() |
#1 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]()
Pierwsze zdjęcia:
http://wolfdog.org/drupal/pl/gallery/subcat/1/9928/ ............... Sytuacja z linii frontu: ![]() -wczoraj pokazał nam ostrzegawczo zęby -próbowaliśmy /->mój Syn/ założyć mu przy szyi łańcuszek i to mu się nie spodobało. O tyle jestem zadowolona, że nie ugryzł, ale "kłapnął" zębami i po naszym wspólnym przywołaniu go do porządku /krzyknęliśmy/, uspokoił się i spokorniał. -nieopatrznie zostawiona para skórzanych rękawiczek odeszła na zawsze... choć nie do końca: jedną powinnam dzisiaj znaleźć w pozostałościach wczorajszej kolacji ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
Moderator
|
![]() Quote:
![]() ![]() powodzenia |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Senior Member
Join Date: Sep 2008
Location: Sosnowiec
Posts: 1,687
|
![]()
Racja wolfin, racja.
On teraz odbiera wszelkie akcje z zakładaniem czegoś na szyję jak złe wspomnienie, a dodatkowo samo zbliżenie się do jego karku, w jego języku może oznaczać próbę ataku na niego samego. Zatem lepiej zapiąć mu obrożę i narazie nie ruszać - zapinać nie od strony karku. |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Gorthan's WeReWoLf
|
![]()
Trzymamy caly czas za Was kciuki - baaardzo mooocno!
P.S. A zadnych rad juz nie dajemy :P |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Licho nie śpi...
|
![]()
Co u Cara słychać?
Czekamy na pozytywne wieści... ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
![]()
>>Czekamy na pozytywne wieści... <<
Pozytywnych wieści nie ma: W sobotę wieczorem Car po jedzeniu zaatakował mojego Męża. Odciął Mu drogę wyjścia z psiarni i rzucił się do gardła. Mąż zasłonił się ręką i teraz ma ją czasowo unieruchomioną –są głębokie rany szarpane, w które wdało się od razu zakażenie. Lekarze weterynarii zabrali psa we wtorek po południu na obserwację stacjonarną. Ponieważ pies zaatakował i przestał, jak „na komendę”, a my postępowaliśmy zgodnie z zasadami bezpieczeństwa przekazanymi nam przez trenerów i weterynarzy, przeprowadziłam „dochodzenie” dot. psa i przepisów związanych z jego adopcją. Oto podstawowe informacje oraz hipotezy /które nie są pełne, bo o pewnych rzeczach już się nie dowiemy/: -pies został kupiony przez nieodpowiedniego człowieka: a/ który nie dał sobie z nim rady: i albo pies uciekł, albo został wywieziony na tyle daleko by nie odnalazł drogi do domu, b/ który chciał mieć niebezpiecznego psa łańcuchowego /świadczył o tym nie tylko bardzo mocno przetarty włos na szyi, ale również jego zachowania/ i j.w.; -nie wiadomo, czy pies nie pogryzł już kogoś na terenie Czech /co jest mocno prawdopodobne/; -pensjonat* w Dzierżoniowie nie był jego pierwszym „bidulem” –trafił tam z Kudowy; nie ustaliłam, czy to jedyne miejsca czasowego pobytu Cara w Polsce i jak długo wałęsał się po opuszczeniu swojego domu; -policja nie miała prawa doprowadzić do przerwania obserwacji weterynaryjnej po drugim ugryzieniu; -inspektorat weterynaryjny nie powinien wyrazić zgody na przedterminowe zakończenie obserwacji /które zakończyło się po przekroczeniu przez psa granic województwa/; -Car nie powinien trafić do domu policjanta przed upływem 14-stu dni od pierwszego pogryzienia; -policjant chwilowo zajmujący się Carem miał już doświadczenie z układaniem psów /o czym wiadomo dopiero teraz, a co powinno być wskazówką dla weterynarza sprawującego nadzór/; -w normalnym kraju, po zakończeniu obserwacji psa /patrząc na jego skrzywienie psychiki, rasę, płeć, wiek i gabaryty/, proces adopcyjny byłby przeprowadzony zupełnie inaczej /jeśli pies nie zostałby od razu uśpiony/: powinien psa ocenić weterynarz ORAZ psycholog, i to oni wskazali by rodzaj domu, warunków i właściciela, do którego pies mógłby trafić; -po ostatnim ataku, wg psychologów, trenerów i weterynarzy, pies raczej nie zostanie nam oddany, bo stanowi realne zagrożenie dla życia; jedynym wyjściem dla Cara jest właściciel, który konsekwentną pracą bez przerwy /!/ od rana do rana, głodem i regularnym biciem zacznie go układać od początku likwidując obecne agresywne zachowania. Potrzebny jest mu dom, gdzie pies byłby odizolowany od domowników, a właściciel nie posiadałby innych psów /które zawsze będą dla Cara konkurencją do zwalczenia/. Pies nawet po ułożeniu byłby pod stałą kontrolą, bo zawsze już stanowić będzie potencjalne zagrożenie /najbardziej wskazany byłby kojec/. Ze względu na to... głodzenie i kary fizyczne, my się nie kwalifikujemy; -w przeciągu kilku dni będę wiedziała, czy znajdzie się ochotnik spełniający warunki odpowiedniego opiekuna /tak więc, jeszcze tli się nadzieja, że pies będzie żył.../; może ktoś z Was zna odpowiedniego kandydata?... -brak pełnej informacji od osób zajmujących się Carem w Dzierżoniowie oraz niedopełnienie przez nich formalności, skazał trud i poświęcenie wszystkich zaangażowanych w sprawę osób, na porażkę... *-miejsce pobytu Cara w Dzierżoniowie, to nie schronisko ze stałym nadzorem weterynaryjnym, lecz pensjonat /???/, z którym podobno jakieś okoliczne gminy podpisały umowę na odbieranie psów wałęsających się. Właściciel, który zarejestrował tylko działalność gospodarczą /ma obecnie stawiane zarzuty przez prokuratora/, inkasował jednorazowe opłaty za każdego kolejnego psa. Właściciel nie zajmuje się psami, robi to jego była żona, która „żebrze” o pomoc w postaci karmy dla psów, słomy i pieniędzy dla pracujących tam ludzi. Nie wiadomo, dlaczego gminy wykazały się takim brakiem znajomości przepisów związanych z działalnością schronisk, dlaczego brak zainteresowania gmin tym miejscem, nie wiadomo, co dzieje się z martwymi psami, nie wiadomo, jaką realną karę poniesie właściciel i czy w innym miejscu w Polsce nie zrobi kolejnego „pensjonatu”. .................. .................. Wszystkim sponsorom dziękujemy za serce: Wasz wkład zostanie w najbliższym czasie zwrócony /zaliczkowaliśmy już na materiał mający zabezpieczać teren dla Cara/. Przepraszam, że wszystkim nie podziękowałam indywidualnie na priv –nie byłam panią swojego czasu. Moja ulubiona Ekipo Ratunkowa: Wasz trud /i poświęcenie/ pokazał wszystkim, jak wspaniałymi jesteście Ludźmi i jak można na Was liczyć, gdy przychodzi do wspólnych działań dotyczących wilczaków. .................. .................. |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
złośliwy krasnolud
Join Date: Aug 2007
Posts: 705
|
![]()
Pomimo wszystkich utarczek itd - szacunek Doroto.
Widać że jedynymi sensownymi ludźmi z którymi ten pies miał do czynienia po opuszczeniu domu rodzinnego byłaś ty i ekipa ratunkowa. Szkoda że cała reszta nadawała się do posiadania pluszaka a nie wilczaka i wydała na niewinne zwierzę wyrok śmierci. Bo niestety po za sytuacjami ekstremalnymi (jakieś wady wrodzone itd) to wszystko to wina ludzi. I jednocześnie boję się że to tylko wierzchołek góry lodowej i może być tylko gorzej wraz ze wzrostem ilości miotów i patrzac ile doroslych pojawia sie na wd do adopcji.
__________________
CIRI Wilk z Polskiego Dworu ['] |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
![]() Quote:
![]() To znaczy ja się nie mądrzę broń Boże, nie mam ZUPEŁNIE doświadczenia z psami o tak skrzywionej psychice, ale czy to właśnie głód i bicie nie doprowadza psa do takiego stanu i czy z wilczakiem aby na pewno ma to jakąkolwiek gwarancję powodzenia? Czy tylko takie metody mogą mu uratować życie? To nie jest Puchatku żadna krytyka pod Twoim adresem absolutnie. Po prostu jestem ciekawa opinii na ten temat ludzi, którzy bardziej ode mnie znają się na rasie i takich przypadkach. No i żal mi psa. Współczuję Tobie i zwłaszcza mężowi tego, co się przydarzyło. ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#9 | |||
Licho nie śpi...
|
![]()
oj smutno...
![]() życz mężowi szybkiego powrotu do zdrowia... Quote:
Quote:
hmmmm tylko się zastanawiam czy wilczak o naprawdę twardym i juz tak ukształtowanym charakterze da się tak potraktować, czy nie będzie odwrotnego skutku...? Quote:
|
|||
![]() |
![]() |
![]() |
Thread Tools | |
Display Modes | |
|
|