Jesli owi duchowni biora psy na stacjonarne szkolenie, jesli biora odpowiedzialnosc za koncowy efekt czyli oddanego wlascicielom wychowanego psa to nie mozemy ich mierzyc tymi samymi kategoriami niedoskonalosci co nas. Klopot w tym, ze nie robia tego charytatywnie, biora z to pieniadze. I karcac psa kompletnie niezgodnie z zasadami sztuki , mieszajac mu w glowie staja po tej stronie co wszyscy inni, ktorzy uzywaja psa do osiagniecia wlasnych celow. Najczesciej tez kosztem samego psa. Dodatkowo gloszac swoje teorie i publikujac metody wychowawcze biora odpowiedzialnosc za wszystkie niepowodzenia, wynikajace z zastosowania sie kogos do ich recept. O tym warto pamietac, bo takich przypadkow mamy wokol nie tak malo...
Warto pamietac (o czym wielu szkolacych i "szoleniowcow" zdaje sie zapominac) ze jeden posluszny nam pies nie robi z nas fachowca a wiedza o szkoleniu psow jest naprawde rozlegla i wcale nielatwa.
Prawda? ;p