|
|
|
|||||||
| Adopcje Psy szukające nowego domu: rasowe wilczaki, ale i "wilczakopodobne" psy z polskich schronisk.... |
![]() |
|
|
Thread Tools | Display Modes |
|
|
|
|
#1 | |
|
Junior Member
|
Quote:
Ale chodzi przede wszystkim o edukację społeczną. Hodowla to przecież nie praca - w sensie zawodu - to pasja, w której dobrostan zwierząt stoi (a przynajmniej stać powinien) na pierwszym miejscu. Nie potrafię przejść do porządku dziennego nad sytuacją, gdy osoba świadomie kształtująca postawy społeczne wobec futer prezentuje podejście pt.: "Biorę psa, ale coś mi się w nim nie podoba, więc oddaję/wymieniam na fajniejszy model". Pewnie mam dość surową perspektywę. Trochę energii i emocji (o kasie nie wspominam) wpakowałam w ratowanie bezdomniaków, więc decyzja takiego hodowcy dla mnie niewiele się różni od decyzji człowieka kupującego dziecku uroczego szczeniaczka na święta, a po dwóch tygodniach oddającego, bo już go nie chce. Jasne, hodowcy bodaj nigdy nie oddają zwierząt do schroniska ani nie przywiązują w lesie, ale szkodliwy przykład pozostaje szkodliwym przykładem. I byłabym w stanie to zrozumieć, gdyby rzeczywiście oddawali psa, bo naprawdę nie mogą mu poświęcić wystarczająco dużo czasu. Ale mogą. Oni zamiast tego psa biorą innego, o którego - mam nadzieję - dbają. |
|
|
|
|
|
|
#2 |
|
Junior Member
Join Date: Oct 2008
Location: Łódź
Posts: 149
|
Straszni są ci hodowcy
|
|
|
|
|
|
#3 |
|
Junior Member
|
|
|
|
|
|
|
#4 |
|
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Tak na marginesie i ściśle teoretycznie; gromy powinny lecieć co najmniej tak samo, jeśli nie bardziej na hodowcę, który do hodowli sprzedał wnętra jako psa hodowlanego.
|
|
|
|
|
|
#5 | |
|
VIP Member
|
Quote:
Zaznaczam, że nie stoję po żadnej stronie (za, ani przeciw hodowcom), ale podany przez Ciebie przykład to niestety powszechne zjawisko z obu stron. Czyli i hodowcy oddają takie psy i właściciele zwracają takie psy do hodowli. Tyle, że w tym drugim przypadku podawane powody są inne: nagła, gwałtowna alergia, narodziny dziecka, zmiana mieszkania, ucieczki psa itp. A często za tymi powodami kryje się właśnie choroba (np. dysplazja), nieudany eksterier (rzeczywistość niezgodna z obietnicami hodowcy) czy zwyczajne kłopoty wychowawcze, którym człowiek nie ma ochoty się zając. W takich przypadkach odpowiedzialny, prawdziwy hodowca musi przyjąć psa pod swój dach, takie jest oczekiwanie społeczeństwa. I nikt nie pyta czy w hodowli są ku temu warunki. Zabierasz się za hodowlę? Musisz przewidywać takie sytuacje. I OK, w wielu przypadkach tak się właśnie dzieje. W wielu jest tak, że przyjmuje się „zwrot” wartościowy hodowlanie, a szuka na odległość nowego domu, gdy hodowcy nic po takim psie. Tu działa czynnik czysto ludzki. Zależy kto jakim jest człowiekiem. Moim zdaniem nie ma znaczenia fakt bycia hodowcą. Czasem tylko nachodzi mnie refleksja, że oprócz misji „rozwoju rasy”, hodowcy powinni realizować inną: nauka szacunku dla życia, które bierzemy pod opiekę i za które jesteśmy odpowiedzialni (nie tylko w sferze bytowej, ale także psychicznej). Nie wierzę, że przy skali urodzeń szczeniaków (nie tylko czw) nie zaczyna dominować zwyczajna chęć sprzedania miotu, bo kto by chciał zostać ze stadem np. 7 dorastających psów? Oprócz mentalności, która pozostawia wiele do życzenia, mamy zwyczajny efekt skali-ogromna „produkcja” czyli podaż, za którą nie nadąża popyt:/ |
|
|
|
|
![]() |
|
|