![]() |
![]() |
|
Adopcje Psy szukające nowego domu: rasowe wilczaki, ale i "wilczakopodobne" psy z polskich schronisk.... |
![]() |
|
Thread Tools | Display Modes |
|
![]() |
#1 | |||
VIP Member
|
![]() Quote:
Ty naprawdę wyciagnąłeś tylko takie wnioski z tej dyskusji?? ![]() Naprawdę nie pojmujesz, ze wolność to nie latanie samopas, a-przeciwnie- poruszanie się w poznanych i szanowanych granicach? Quote:
![]() Quote:
Napisałam Ci wyżej, i to samo napisało kilka osób więcej: skoncetruj sie na potrzebach psa, nie zakładaj, że wiesz co on czuje i popracuj NAD SOBĄ. Albo oddaj w cholerę to biedne zwierzę i uraduj mu życie. Do walki na kontrargumenty nie wzywaj, szkoda czasu- masz go diablo mało. I nadal przecieka Ci przez palce. Powiem Ci tak: gdybym nie mogła puścić luzem swojego psa na spacerze (bez świadomości kontroli) to bym się chyba pochlastała tępą żyletką. Dla mnie opcja niewyobrażalna. |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
Junior Member
Join Date: Sep 2012
Posts: 12
|
![]() Quote:
Oczywiście lepiej sobie to pytanie zadać zanim się Wilczaka weźmie - dlatego chcę o tym tutaj napisać. Wiem o czym piszę, bo wzięłam Wilczaka mieszkając jeszcze w mieszkaniu w mieście. Zostawała sama na 4, góra 5 godzin i nie tyle sama co z drugim psem. Oczywiście przerobiłam wszystkie tradycyjne problemy. Niby było OK, tzn. była w miarę nauczona, na początku w klatce, potem bez - bo ją zniszczyła gdy zdarzyło mi się wyjść wieczorem, czyli nietypowo. Ale zawsze otwierałam drzwi z drżeniem serca, co tym razem piesek wymyślił. I chcę podkreślić, że nie był to lęk separacyjny, tylko zwykła nuda. Wystarczył jednak bardzo krótki okres, kiedy nie musiała zostawać sama, żeby się od tego odzwyczaiła. Dodatkowo potem przeprowadziliśmy się na wieś i doszła zmiana miejsca. Sporadycznie zdarzyło się nam zostawić ją samą zamkniętą w domu. I tu wróciły zachowania typowe dla lęku - wycie, sikanie i niszczenie wszystkiego, a szczególnie drzwi i okien. Kupiliśmy jej kojec, bo ogrodzenie terenu nie było dostatecznie wilczakoodporne i problemy skończyły się jak ręką odjął. Nie zrobiłam nic, żeby ją do kojca przyzwyczaić (oprócz karmienia jej tam). Kojec potraktowała jako swoje miejsce i wchodzi tam chętnie. Jedyny warunek, muszę zamykać ją z "ciotką", czyli jej sforą. Widzę kompletnie inne zachowanie psa na wsi, przez większość czasu biegającego po ogrodzie (dodam, że dużym i dużo w nim dla niej atrakcji) niż w mieście, mimo, że chodziła na długie spacery. My też zmieniliśmy swoje zwyczaje i dostosowaliśmy swój tryb życia w pewnym stopniu do psa. Ale u nas to nie było poświęcenie - od początku wiedzieliśmy, że przeprowadzimy się na wieś. Ona jest drugim psem w rodzinie, pierwszy to uroczy, bardzo dobrze wychowany (dodam, że bez większego wysiłku, po prostu taki charakter) kundelek. Różnica w podejściu do życia ogromna. Wilczak na każdym kroku podkreśla swoją potrzebę niezależności, potrzebę działania, zamknięcie w domu to dla niej tragedia. W przeciwieństwie do drugiego psa, który bez problemu może cały dzień przespać. Ja wzięłam Wilczaka między innymi ze względu na tę dziką część jego natury. Oczywiście, można tą część stłamsić. I pewnie jedne Wilczaki łatwiej to zniosą, a inne trudniej. Ja tylko proponuje zadać sobie pytanie - przed wzięciem Wilczaka - czy warto? Last edited by emsigna; 16-05-2014 at 12:46. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Junior Member
Join Date: Jul 2011
Posts: 166
|
![]() Quote:
![]() Natomiast co do "sporego arsenału działań" to masz rację jednak w MOJEJ opinii ten arsenał się mocno zawęża gdy pies rzuca się na ciebie - dla mnie wtedy mało istotne jest czy zrobił to bo był naładowany emocjonalnie czy nie - po prostu postąpił niedopuszczalnie i nie będę wtedy mu odpuszczał stosując alternatywne sposoby - dla mnie to by było podejście typu: "to nie plucie to deszczyk kropi" - na agresję odpowiada się agresją - choć oczywiście to dla zrównoważonych bo granice trzeba mieć i NIEDOPUSZCZALNYM jest bicie psa bo to akurat najgłupsze co można zrobić. Oczywiście to tylko moja opinia w oparciu o to co widziałem dotychczas i również uważam, że tak jak piszesz - kluczem u nich(emek) jest najpierw wyuczenie siebie a później wilczaka bo mimo wszystko WIĘKSZOŚĆ edukacji wilczaka można zrobił łagodnymi metodami w oparciu o "sposoby alternatywne" ale tak jak piszesz trzeba wiedzieć jak. Po prostu facet niewątpliwie musi wykazać się inicjatywą... Pozdrawiam ![]()
__________________
Never Surrender ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 | ||
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
![]() Quote:
Quote:
Wg mnie można inaczej, a także skutecznie. Uchowaj Boże, żeby raz udało mu się wygrać... ![]() |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
Junior Member
Join Date: Jul 2011
Posts: 166
|
![]() Quote:
Natomiast co do tego że "nie musiałoby w ogóle dojść do sytuacji "rzucania się na ciebie" to uważam że całkowicie nie masz racji. Podam przykład z życia młodego Lupiego. Jesteśmy na wybiegu i pechowo delikatnie go skotłowała amstafka - oczywiście wszystko rozdzielone itd - nie ma problemu. Po kilkunastu minutach postanowiłem wracać więc zapiełem Lupiegi i wychodzimy... Lupi posłusznie wsiada do auta po czym ja mu mówię "siad" a on nic... powtórzyłem a on dalej nic w końcu DELIKATNIE dotknąłem go - dosłownie explodował ciachając mnie po ręce i to nie raz. Wtedy wdrożyłem moją metodę czyli wyfrunął na glebę bo agresji tolerować nie będę. Innym razem zaatakował psa który był do niego tyłem i na 100% mowa ciała tamtego psa nie mogła wywołać takiej reakcji u Lupiego. Chciałem go złapać to mnie potraktował jak worek ![]() Właśnie dlatego wychowywałem go wcześniej aby teraz nie musieć się z nim konfrontować... teraz spojrze groźnie lub palcem pokaże a on na "łokciach" przy ziemi idzie. A żeby nie było tak "ponuro" to dodam ze nasze relacje są naprawdę fajne - kto widzi ten wie - on zna granice a ja też - zero wzajemnej agresji tylko miłość i kwiatki ![]() Pozdrawiam ![]()
__________________
Never Surrender ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 | ||
Junior Member
Join Date: Sep 2006
Posts: 159
|
![]() Quote:
Naprawdę kobietom wiele wybaczają i są stonowane??? wychodzi na to że mój bury o tym nie czytał ![]() Quote:
Emka - Zgadzam się z Anulą, choć swojego psa nie oddałam i o niego walczyłam, ja wiedziałam że NiE CHCĘ go oddać ani uśpić. Wy tego nie wiecie, a motywacja, że chce się z tym psem przeżyć całe życie daje siłę nawet wtedy gdy gasną wszystkie światła i gdy wydaje się, że sił na walkę brak... Last edited by Fori; 15-05-2014 at 20:31. |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#7 | ||
Junior Member
Join Date: Jul 2011
Posts: 166
|
![]() Quote:
Quote:
![]() Kosztowało to mnie dużo pogryzień bo ta wredota zawsze walczyła żeby wstać i mimo mojego chwytu zawsze potrafił znaleźć sposób aby być na glebie i mieć moją rękę w swojej paszczy no ale nauczyło go to ,że nie ma co do mnie startować bo to się nie opłaca i dzięki temu nie muszę stosować już tej metody siłowo - jak przegnie przez duże P to na mój palec sam się glebuje a później wstaje jak mu pozwolę i przeprasza. Może mnie za to zjecie(nie ma to dla mnie żadnego znaczenia ![]() Pozdrawiam ![]()
__________________
Never Surrender ![]() |
||
![]() |
![]() |
![]() |
|
|