Zaczynam od gratulacji.. za nowy rekord i za wyniki... choć niestety świeżo po wypoczynku dopadły mnie makabryczne wieści. nasza 'córcia" Imija... została doprowadzona do stanu, w którym nie mogła stać na własnych łapach, wylądowała u weta

Wiem, że suka normalnie trenowała do biegu a nie oszukujmy się- 40 km dla srednio trenowanego wilczaka to nie jest wycieńczajacy dystans!! Co więc musiało sie stac, że przewodnik potrafi doprowadzic do takiego stanu własnego psa? W głowie mi sie nie miesci !!! Przepraszam za wzburzenie, ale pamietam jak podczas biegu na 20 km w Lazne Belohrad przewodnicy wycofywali sie z wyscigu gdy ich pies zdarł łapy... a tu w połowie dystansu pies pada na ziemię??? Jakim cudem?? Przeciez nie z powodu poranionych łap ?
Gotuje się we mnie jak starsznie mozna znęcac się nad własnym psem... niepojete.
Jest mi potwornie smutno...