|
Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
|
Thread Tools | Display Modes |
26-06-2013, 16:08 | #161 |
Senior Member
Join Date: Feb 2010
Location: Warszawa
Posts: 1,337
|
czytam i mam poczucie odbiegania od dyskusji w moim odczuciu i poczuciu strachliwości.
Temat zachaczył mocno o bonitacje, szkolenia, itp. Sprawa szkoleń była wałkowana nie raz. Jeśli weźmiemy kanony i wymogi egzaminacyjne, szkoleniowe, użytkowe - większości wilczak nie przejdzie lub przejdzie gorzej z ogromnie większym wysiłkiem włożonym w jego wyszkolenie. Chociażby nauka siad - nie polega na tym, że pies usiądzie przy nodze na smaka. Znajomość tej komendy polega na tym, że w jakichkolwiek warunkach ją przewodnik wypowie, czy zrobi to stojąc, leżąc, wisząc, przez łoki toki, megafon czy inne cuda - pies ją wykona. U wilczaka jest to trudniejsze do wykonania z uwagi na jego charakter. W jasnych kryteriach jakie dotyczą użytków wilczak wypada "inaczej" - nie chodzi mi o to, czy lepiej, czy gorzej, został stworzony żeby reagować inaczej. Zdany test na 40,60,100 km nie świadczy o jego użytkowości tylko wytrzymałości, bo wilczak ma być wytrzymały. I zdecydowana większość zda te testy lekko łapą, w odróżnieniu od innych ras. Na bonitacji - nie znam się na tym, ale to że pierwszą reakcją psa na nową sytuację będzie krok w tył a potem atak dla mnie o strachliwości nie przesądza. Mnie nurtuje inne pytanie. Znowu w oparciu o moje doświadczenia. Młoda mnóstwo lęków miała, dużo jej zostało. Kilka się udało odkręcić, ale, np. była panika na widok parasola więc parasol pojawił się w domu, przy jedzeniu, zabawie, ćwiczeniach, itp. Młoda toleruje, ale to co świadczy o jej strachliwości to reakcja automatyczna, czyli mimo oswojenia z sytuacją reakcją pierwotną jest strach na nią i chęć ucieczki. To rozumiem jako strachliwość. Nie do końca zachowanie w ringu, bo to faktycznie może nie być rzetelne i miarodajne. Chodzi mi o życie codzienne i reakcje na to życie. Intrawertyk też czasem się do ludzi odzywa i na nich otwiera z różnych względów ale mogą to być zachowania ekstrawertywne a nie bycie ekstrawertykiem w ogóle. Też żeby było jasne - żeby dyskusja nie zbaczała. Nie wpływa to na moje więzi z psem, uczucia do niego, widzenie rasy. Ja się zastanawiam jakie jest podłoże tego strachu i czemu sprawa się pogłębia z upływem lat. Gdzie jest w takim razie jej podłoże?? |
26-06-2013, 16:15 | #162 | |
Senior Member
Join Date: Feb 2010
Location: Warszawa
Posts: 1,337
|
Quote:
Ja właśnie nie wiem do końca, czy wszystko. Bo jeśli przyjmiemy, że genetyka to hodowca może odpowiednio skojarzyć psy, żeby zminimalizować to ryzyko. Może prowadzić super socjal, ale... nie do końca wie gdzie wilczak trafi i co z nim zrobi. Wtedy kolejne pytanie, czyli jednak wychowanie? A może wilczaki mają genetyczną predyspozycję a to czy im się strachliwość uaktywni czy nie i w którym momencie życia jest po prostu ruletką? |
|
26-06-2013, 16:38 | #163 |
Tmave Zlo
|
Paweł, zgrabnie zeszliśmy z tematu bo chyba nie mamy rzetelnej odpowiedzi.
Margo napisała -"wilki sa strachliwe lub raczej maja taki instynkt, aby wiac przez czyms czego nie znaja... " I to tłumaczyłoby casus parasolki na początku (i wszystkie reakcje na nowe rzeczy, które zwierzę uzna za dziwne). Ale tak jak wilki przyzwyczajają się do ludzi, tak naszą rolą jest pomoc w obłaskawieniu parasolek. Nie składa mi się to w głowie z teorią doboru naturalnego. Bo przecież zwierzę, które w naturze boi się wszystkiego i nie ma tendencji do racjonalizowania takich zachowań, ma małe szanse przekazania swoich genów. Narażane na kontakt z parasolką powinno w końcu ją zlekceważyć chyba, że ktoś mu tą parasolką przyłoży i udowodni, że zwierzę miało rację traktując parasolkę podejrzliwie. Napisałam "podejrzliwie" i znowu muszę otworzyć kolejne okienko - pytanie, jaki poziom reakcji zwierzę uznaje, za adekwatne do sytuacji. Jedne, na widok dziwadła odskoczą zjeżone na 5 m, postoją, pogrożą, popatrzą i podejdą sprawdzić. Inne będą utrzymywały dystans a jeszcze inne urwą sobie głowę, by od dziwadła uciec nie patrząc gdzie a jak nie urwą, to wpadną pod pociąg w czasie ucieczki. Po takiej analizie WYDAJE mi się, że to jednak kwestia doboru hodowlanego w przypadku psów.
__________________
|
26-06-2013, 16:43 | #164 |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
zauwazylam ze predzej czy pozniej slowo kolczatka sie pojawia, ja mam wtedy ulubione powiedzenie ''po moim trupie'' , nie neguje w zaden sposob kolczatki jako narzedzia do szkolenia, po prostu nie chce jej stosowac.
Mnie bardziej chodzilo o slowa Burej w kontekscie do powstawania co i rusz nowych hodowli i popytu na wilczaki. Wlasciciel ma ogromny wplyw na wilczaka, tego nigdy nie bede umniejszac, bo zawsze bylam zdania ze to ja ksztaltuje swojego psa, ale czasem widac ze jest cos jeszcze, tylko czy to genetyka, czy nieodpowiednia socjalizacja w hodowli czy moze jeszcze cos innego. Najlepiej charakter swojego wilczaka okresli wlasciciel, ktory psa widzi dzien w dzien, teraz tylko pytanie ilu sie przyzna do tego ze cos jest nie tak. Ile osob ma faktyczne problemy ale udaje ze to ich nie dotyczy badz chowa sie z tym problemem by tylko inni nie zauwazyli.
__________________
Ja & Urciowaty |
26-06-2013, 16:53 | #165 | ||
Junior Member
Join Date: Jul 2012
Location: Okolice Poznania
Posts: 173
|
Quote:
Quote:
Do reszty ustosunkuję się w czasie późniejszym. |
||
26-06-2013, 17:03 | #166 |
ngi dhla
Join Date: Aug 2011
Location: małaPolska
Posts: 321
|
Nie wiem czy wasze obserwacje pokrywają się z moimi, ale wracając do tematu strachliwości wilczaki o wiele mniej lub wcale przeżywają burze i inne sylwestry, włącznie ze strzelaniem... o ile nie są celem.
__________________
Surman suuhun |
26-06-2013, 17:09 | #167 |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
Moj jamnik i sunia mieszaniec przezywaja burze tak samo jak Uro, czyli maja gleboko w nosie, nasz owczarek sie boi, ale nie bal sie zawsze, strach wszedl kolo 6 roku zycia, podejrzewam ze wtedy musial piorun gdzies obok huknac.
__________________
Ja & Urciowaty |
26-06-2013, 17:47 | #168 | |
Member
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
|
Quote:
Za to Cresil burzę olewa, w sylwestra był zaciekawiony, a bywał i na rekonstrukcjach historycznych, gdzie huk był przeokropny (na ostatniej, na której byliśmy bylo naprawdę WYJĄTKOWO głośno - ja ledwo to zniosłam) i jego jedyną reakcją było oglądanie przedstawienia z wielkim zainteresowaniem Czytam ten wątek i sama nie wiem co myśleć, bo w naszym wypadku wilczak to najodważniejszy pies w stadzie. Owszem - przy okazji najbardziej czujny i najbardziej żywo reagujący, więc może sprawiać wrażenie neurotyka, jeśli się wnikliwie nie przyjrzy jego zachowaniom.... ale zdecydowanie najodważniejszy członek naszej gromady (bo i najbardziej ciekawski). |
|
26-06-2013, 18:04 | #169 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Quote:
Nie wiem, czy robiliście swoim burym test igły, o którym czytałam ze 40 lat temu w jakiejś książce o psach, a który miał pomóc wybrać odważnego szczeniaka z miotu. Trzyma się igłę mocno w palcach ostrzem do góry i pokazuje psu. Igła powinna być nieruchoma, (nie wolno psa ukłuć); obserwuje się reakcję psa na zetknięcie się z "potworem". Tina badając igłę ukłuła się w pyszczek raz i od tego czasu na samo słowo "igiełka" uciekała pod stół. Lorka jako szczeniak długo z igła "walczyła" - atakowała z różnych stron, próbowała brać między zęby, powarkiwała, złościła się. Teraz mogę przysunąć igłę pod nos i ani drgnie, po prostu zlewa, patrzy na mnie jak na wariatkę. Tylko co z tego wynika? Nic. Może tylko tyle, że patrzenie jak pies reaguje na konkretny bodziec nie jest chyba dobrą drogą do badania strachliwości (?) Nie jestem pewna, bo mam za mało doświadczenia, ale wydaje mi się, że strachliwość, to coś głębszego, bardziej pierwotnego, nad czym pies nie jest w stanie zapanować nawet gdy ma zaufanie do swojego człowieka. PS Tina histerycznie bała się burzy i wystrzałów, ale sama wbiegała do ciemnych jaskiń i chodziła/jeździła z nami wszędzie bez najmniejszego problemu. Z Lorką byłam na festynie W-11 gdy miała rok i świetnie się bawiła, fajerwerki wywołują u niej zachwyt Last edited by Rona; 26-06-2013 at 18:12. |
|
26-06-2013, 20:44 | #170 | |
VIP Member
|
Quote:
1. postępującą (a powinno być odwrotnie) strachliwość. Na bazie obserwacji mówimy o fakcie:/ 2. bezsensowne i mylące dopisywanie wilczakom cechy użytkowości (w kategoriach szkoleniowo-sportowych) Trochę tu odpowiem Burej bez cytowania cytatów (sorry, za leniwa jestem aby to zbierać) - silny stres na wystawie u psa dużego i podobno użytkowego, bo...dużo ludzi? No bez żartów! Na ringu? A te setki ozdóbek, które całe swoje życie nawet ćwiczaka nie wąchały? Które mają całkiem inną skalę wielkości. I one jakoś śmigają po ringu, a wilczaki cosik nie chcą...zadziwiające. Wymyślana już była wieś (obalona), teraz ludzie...co jeszcze wymyślimy dla - powiedzmy wprost - spartolonej roboty w rasie lub liniach? Zły kierunek wiatru, niskie ciśnienie, nietypowa budowa geologiczna? Normalny pies (pal diabli użytka) ogarnia takie coś jak ludzie, psy, miasto...zwłaszcza gdy jest ze swoim przewodnikiem, bo chyba pewność siebie opierana jest m.in. na zaufaniu? Problem istnieje, widzimy go dość często. Nie chodzi o kamienowanie kogokolwiek ale właśnie jasne przedstawienie problemu, może ktoś zacznie myśleć i przerzuci (w priorytetach, niekoniecznie w ogłoszeniu) charakter na pierwsze miejsce, przed uchem i okiem? I wracając do naszych 'użytków' - prywatną teorię mam taką, że trzeba po prostu lubić treningi z psem, aby odnaleźć fun ze szkolenia wilczaka. Jak postawimy sobie cel stanięcia na pudle, na zawodach, to możemy się po drodze lekko pofrustrować, natomiast jeśli chcemy po prostu popracować z własnym psem, to on się z nami tą chęcią podzieli i nie raz wykona taki manewr, że ONy się zarumienią ONka bierze byle kto na dobry motywator i jest Ok, wilczakowi nie jest wszystko jedno z kim pracuje. Potrafią pracować, ale nie wchodzą w mechaniczne balansowanie na cienkiej linii gaszenia i motywowania, u nich działa "układ fair", tego nie znajdziemy chyba u żadnej innej rasy |
|
26-06-2013, 22:24 | #171 | ||
Junior Member
Join Date: Jul 2012
Location: Okolice Poznania
Posts: 173
|
Tiaaa... Suka po drugim szkoleniu a ciągle pstro w głowie, pies agresywny, niewspółpracujący, nie szkolą się ani na zabawki ani na żarcie, inny pies niby taaaki szkolony a porządnie siad nie potrafi wykonać jak ptaszek zaśpiewa, pszczółka przeleci Trochę mi się skrzywił obraz ONów ostatnimi czasy. I nie pisz proszę, że miałaś na myśli linie użytkowe
Gaga, zrozum wreszcie, że na tym forum nikt nie twierdzi, że wilczaki to super użytkowe psy, nikt ich w ten sposób nie reklamuje. Nie musisz w kółko tego powtarzać Quote:
Moja strachliwa panna Mi nie boi się ani burzy, ani wystrzałów tuż obok niej, ani fajerwerków. Jakiś problem ma ze słuchem czy co? Quote:
Nie mniej pojedyncze przykłady, życiowe perypetie bardzo cenne! Ja to wszystko wnikliwie czytam i dziękuje |
||
26-06-2013, 23:27 | #172 |
Tmave Zlo
|
Rona opisała test igły. Osobiście nie polubiłam. 2-miesięczny gorthan złapałby tak, że zrobiłby sobie krzywdę. Ale za to Dewi sama zrobiła sobie taki test pyrgając nosem (to jej ulubiona metoda) pierwszego jeża w życiu. Ślad ma do dziś. Malutka była. Panikę zamieniła w dziamganie. A wszystkie następne jeże były wąchane z należytym szacunkiem. Burze ma w nosie. Ja mam pietra, bo jest bardzo blisko a suka chce na spacer bo tak super wieje. Przechodzi jej, na szczęście, jak zaczyna padać. Królewna moja. Ale reakcje na strzał ma i nie znosi fajerwerków. Za to do strzelania do puszek z wiatrówki potrafi się przyzwyczaić. Odkąd mam dziecko a suka jednak nie umiera tylko biega i próbuje patrzeć (ma wybór -dom lub ogród) strzelamy raz w roku. My kończymy pokaz suka natychmiast wraca do siebie. Nie rozgryzłam tego. W 2008 siedziała w Święta pod umywalką trzęsąc się (ktoś na osiedlu hucznie obchodził Boże Narodzenie a w Sylwestra spała sobie razem z nami a pod oknem trwała zabawa. Wstała, a owszem, ale powiedziałam, że jest w porządku, ziewnęłam i poszłam spać. Nawet nie musiałam iść po pasztet i odwracać uwagi mini posłuszeństwem (czasem skutkowało).
Coś muszą sobie myśleć w takich sytuacjach. Tylko dlaczego niektóre straszydła da się oswoić a inne, i to tak niewinne jak parasolka, nie? Ani to głośne (fizyczny dyskomfort z którego możemy nie zdawać sobie sprawy) ani nie dziwnie poruszające się. Czy jest jakaś generalizacja (np śniegowe bałwany albo inne nieruchome, nieznane psu kształty są traktowane tak samo?
__________________
|
26-06-2013, 23:43 | #173 | |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Quote:
Jeszcze nie jeden "Bruno" czeka na "prywyślański" wyrok śmierci z rąk Świętej Inkwizycji, jeszcze nie jeden fan Sokratesa zostanie przez Ciebie skazany... Last edited by Puchatek; 26-06-2013 at 23:45. |
|
27-06-2013, 00:15 | #174 | |
Tmave Zlo
|
Quote:
Dewi, jako szczeniak i młody pies nie miała problemu z ludźmi. To raczej ja je mogłam mieć a Dewi słynęła z rozdawania buziaków na dzień dobry. Brrrrrr Ale z wiekiem zaczęła np. omijać ludzi idących z naprzeciwka w lesie (deptaki kampinoskie) i to też takich, którzy psa nie zauważali. Mijanka podczas biegu przy rowerze na smyczy bez reakcji, ale pies luzem wybierał szeroki łuk. Na smyczy przy nodze pies nalegał na ominięcie. Działał smak/komendy na odwrócenie uwagi i nie było tak, że psa nie dało się ruszyć z miejsca. Pies luzem omijał i wracał do mnie idącej. Bez fukania itd. Potem coś zepsułam i pies zaczął pilnować strefy stada. Nie poradziłam sobie i pogorszyłam sprawę źle poprowadzoną obroną (2 zajęcia bodaj). I klops. Dewi nigdy nikogo nie ugryzła co prawda, ale wyobrażam sobie, jaka to frajda, gdy idzie na ciebie tak wyglądające 30 kilo fukającego psa. Próbowała straszyć. Do tej pory tak pilnuje obejścia, ale tylko przy elektryku muszę psa fizycznie przytrzymać. Facet się psów naprawdę boi Dewi mogłaby spróbować go skubnąć. Myślę, że na ugryzienie jest za cienka w uszach. Acha, w Późnej poprosiłam pozoranta o pomoc w zmianie schematu zachowania i pokazaliśmy suce, że nie musi atakować. Że może się wycofać i odejść. Pomogło bardzo i było świetnym podkladem pod wprowadzenie obrony jako gry. Coś jej więc nie pasuje. Nie ma problemu w dużych skupiskach (wystawa, giełda) i była wielokrotnie w takich sytuacjach nagle dotykana. Zlewka. Ale frajdy z bycia w takich miejscach nie ma - ciągnie na smyczy np. Ale ostatniej zimy śmiertelnie przeraził ją stojący sobie myśliwy w naszym, zapłotowym lesie. Przyszła natychmiast na zawołanie ale podejść do faceta i porozmawiać się nie dało. A jak odegrał sygnał to cieszyłam się, że smycz mam dobrą. Przeciągnęła mnie tak obok jeszcze dwóch panów z nagonki a przy trzecim byłam tak zmachana śniegiem i ciągnącym psem, że olałam jej cyrk, przywiązałam do drzewa koło pana i wróciłam po zagubione zgrzebło. Wróciłam, spuściłam psa ze smyczy (do furtki dojdzie bez problemu) i wdałam się z panem w dyskusję o zgrzeble, moim stosunku do polowań, łajkach i wilczakach. Suka do domu nie zwiała, za to w miarę postępu rozmowy podchodzili coraz bliżej i dotknęła sobie pana nosem. O głaskaniu mowy nie było, bo dla Dewi to kara. oddaliłyśmy się potem na eleganckim równaj z psem już zupełnie spokojnym. Tej wiosny zachowała się wobec parki rozłożonej w tym samym niemal miejscu. Ominęła ich, jak trędowatych mimo, że szczenior poszedł się całować ku obopólnej radości. Braki w socjalu z pojedyńczo występującym ludziem? Ułożone w psiej głowie, że w takich miejscach jesteśmy same?
__________________
|
|
27-06-2013, 00:56 | #175 |
Member
Join Date: Aug 2010
Location: Warszawa
Posts: 620
|
Prawdę pisząc, nie wiem teraz jak moje odczucia ująć w słowa. Szczerze, ja jestem trochę zawiedzionym właścicielem. Nie chcę, aby to zabrzmiało źle. Uwielbiam moją sukę. Jest świetną towarzyszką codziennego życie, ale mocno problematyczną. Podstawowym problemem jest właśnie ten (pojawiający się i znikający lęk). Jest bardzo nierówna. Jednego dnia jest super a drugiego potrafi stanąć okoniem. W zasadzie mogłabym napisać, ze nie mamy problemów w codziennym życiu. Baszti mieszka w mieście i większych problemów nie sprawia. Dzieci są ok. Rowerzystów i biegaczy nie goni, nie boi się parasolek itd. Ale mogę już porównać do psa innej rasy i okazuje się, ze problemów mamy co niemiara. Dla przykładu, jeżeli Baszti, z niewiadomych względów, jakiegoś psa znienawidzi, to nienawidzi go z całego serca. Jest nie do powstrzymania. Oczywiście, w trybie pracy, może nie zwracać na niego uwagi, tylko, że nigdy nie jest w tym stanie w 100%. Zawsze parę procent skupienia poświęca na monitoring otoczenia a mi to bardzo przeszkadza... Zgłosiłam ją na zawody OBI w październiku, ale nie ufam jej, że zrobi naszą robotę. Na co dzień trenujemy wśród ludzi i psów. Raz w tygodniu ćwiczymy na Polach Mokotowskich (najbardziej kolorowy park w W-wie) i nie ma problemu. Tylko, że w momencie, kiedy pojawi się sędzia wiem, że może zwiać z placu... Nie dlatego, że nie umie tego co powinna. Dlatego zwieje, że może nie wytrzymać presji, ze ktoś się jej przygląda. A z drugiej strony potrafi ćwiczyć na imprezach masowych... I to, szczerze mówiąc, jest dla mnie dużym rozczarowaniem. Owszem, nikt nie reklamował wilczaka, jako psa na zawody, użytka, ale nikt też nie wspominał, że wilczak ZAWSZE monitoruje otoczenie i nie skupi się w 100% na wykonywanym zadaniu, bo jest zbyt... poważny, podejrzliwy, bojaźliwy (do wyboru) Nie jestem idealnym przewodnikiem. Popełniłam wiele błędów. Nie napiszę, że jestem swoją suką rozczarowana. Kocham ją nad życie, a każdy postęp wielce mnie cieszy, ale już wiem, że czegoś brakuje... Brakuje popędów, które pozwalają psu zapomnieć o otoczeniu a zająć się wykonywanym zadaniem...
Tropienie, owszem, tutaj się sprawdza, ale na egzaminach, kiedy dojdzie sędzia, osoba, która będzie się patrzyła, nie wiem czy uda się udźwignąć tą presję. Wiem, już czytałam, że wilczak to nie pies na egzaminy, ale z drugiej strony, gdzie, jak nie na egzaminach, można sprawdzać postępy w pracy? Mam wrażenie, że wilczaki są bardzo nierówne. To bardzo utrudnia treningi. Tak naprawdę mało kto mówi o tym, że wilczak ma problemy. Samiec z samcami, suka z sukami. Niby żadna nowość a jednak ja nie zdawałam sobie sprawy i cieszyłam się jak mój szczeniak bawił się z każdym napotkanym czworonogiem. Teraz tego bardzo żałuję, bo wiem już, że powinnam ograniczać te kontakty, ale mądry Polak po szkodzie. Generalnie uważam, że wilczaki, jako rasa, są bojaźliwe i jest to główna bolączka. I faktycznie szkoda, ze mało się o tym mówi. Ten temat bardzo mnie cieszy, bo możemy otwarcie porozmawiać o problemach rasy jako takiej. Nie wyobrażam sobie promowanie psów, które, w mojej ocenie, mają tak poważne problemy z charakterem. Nie wspominając już o leku separacyjnym, który powoduje, ze pies pozostawiony sam naprawdę bardzo się meczy...
__________________
Arte et Marte Wäka Bashtee Wilcza Saga |
27-06-2013, 06:25 | #176 | |||
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Quote:
Quote:
I nie musi to mieć cokolwiek wspólnego z bojaźliwością. Dam ci przykład: spacerujemy na Bloniach, jakies 30-40 m od nas dwóch facetów przecina łqkę w poprzek ciągnąc wielki kawał cienkiej blachy, kilka metrów na kilka metrów - widok niecodzienny. Żaden z brykających psów nie zwraca uwagi, ale Lorka staje, gapi się, po czym biegnie w ich kierunku sprawdzić kto zacz. Podbiega, ogląda z bliska i uspokojona wraca. Wczoraj na tropieniu, gdy dochodzilismy przez haszcze do granicy lasu, usłyszała szczekanie psów. Przerwała na chwilę ślad, podeszła w kierunku łąki. Stanęła na skraju, popatrzyła, oceniła sytuację, przekonała się, że to znajome psy przyjechały na II turę, po czym sama wróciła na ślad i go ładnie skończyła. Czy chciałbym mieć psa, który szedłby po śladzie jak automat? Nie. Mnie się jej czujnosćć i wykorzystywanie wszystkich zmysłów bardzo podoba, czyni ją partnerem, istotą odpowiedzialną za to co robi. Quote:
Wydaje mi się, że tutaj ścierają się dwie przeciwstawne filozofie życiowe, dwa widzenia roli psa w życiu człowieka: z jednej strony ludzi którzy postrzegają go jako "istotę posłuszną człowiekowi" i takich, którzy widzą w nim partnera, "istotę wolną współpracującą". Nie oceniam żadnej, tylko po prostu zauważam, że tak jest. Można byłoby zastanowić się CZY, ewentualnie JAK jedno czy drugie podjeście wpływa na rozwój owej bojaźliwości /strachliwości wilczaka i czy właśnie to nie jest klucz do zrozumienia tego mechanizmu. Nie mam czasu teraz tego rozwijać, może mi sie uda wieczorem. Last edited by Rona; 27-06-2013 at 06:37. |
|||
27-06-2013, 08:02 | #177 |
Junior Member
Join Date: Mar 2013
Location: Wrocław
Posts: 19
|
Tak sobie czytam i nie wydaje mi się, żeby wilczaki były promowane w zafałszowany sposób. Choć pewnie i tacy się zdarzą, ale wydaje mi się, że to rzadkość. NIe wiem jak było wcześniej, ale od ok. 5 lat, gdy regularnie czytam forum, widzę, że o problemach - w tym strachliwości - otwarcie się pisze. Może nie każdy to robi i nie każdy ma takie same problemy, ale informacje są i problemy są tematami różnych wątków. Może część tej strachliwości to jednak bardziej zachowawczość, ostrożność i decyzj, że nie zawsze muszę wszystkiego dotknąć i poczuć, czasem ominę i uniknę, skoro mogę, ale to Wy wiecie lepiej, ja tylko gdybam.
Myślę, że pracę i postępy można weryfikować tak jak pisała Rona, nie muszą to być zaraz egazminy, choć nie mam nic przeciwko nim, ale jeśli pies nie da rady, to trudno, szkoda, ale każdy przewodnik wie ile razem zrobił z psiakiem i to też ważne. Kto postanowił zaprosić do swojej rodziny wilczaka, nie może wymagać od niego, żeby był borderem, ONkiem czy maliniakiem, bo przecież kupiłby przedstawiciela innej rasy. Jeśli zaś wypracuje się coś ekstra z wilczakiem, to tylko powód do satysfakcji i zachęta do dalszej pracy Piszę z perspektywy ewentualnego przewodnika wilczaka i chyba wiem, co mnie czeka (na pewno coś mnie mocno zaskoczy, ale przecież to wilczak ) i wiem, że nie będzie to łatwe, ale tu m. in. właśnie się o tym dowiaduję. |
27-06-2013, 08:54 | #178 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
No bo w końcu skoro do mnie i innych to dotarło, to skądś musieliśmy te informacje zaczerpnąć, prawda? A może to po prostu Ty zbyt mało dołożyłaś starań, aby dowiedzieć się wszystkiego co możliwe o wilczakach, zanim jeden z nich zawitał pod Twój dach. Bo jak widzisz, nie wszyscy narzekają na brak źródeł i możliwości pozyskania wiedzy. |
|
27-06-2013, 09:05 | #179 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Jako, że się nie znam, to się wypowiem....
Czy wolno nazwać jako cechę rasy strachliwość w przypadku, gdy lęki są "napadowe", pokazywane w danych tylko sytuacjach? I czy strachliwość jest odpowiednim słowem do nazwania tych sytuacji? Ta obserwacja otoczenia jest cechą charakterystyczną /w mojej opinii, bardzo lubię tę cechę/ -może jest jakoś związana z tymi stanami lękowymi. Znowu padło o agresji /może to też dobry moment na założenie "jej" tematu?/.... Nie zdziwiła bym się, gdyby kiedyś badacze odkryli, że ta agresja nie jest "pure" agresją, ale ma jakiś związek i z tymi napadami lękowymi i tą wrodzoną obserwacją otoczenia..... .... dorotka_z , zaintrygowałaś mnie stwierdzeniem, że "cieszyłam się jak mój szczeniak bawił się z każdym napotkanym czworonogiem. Teraz tego bardzo żałuję, bo wiem już, że powinnam ograniczać te kontakty". Mówiąc szczerze, pierwszy raz spotykam się z takim podejściem..... Zawsze mi się wydawało, że kontakty z rówieśnikami są niezbędne do prawidłowego rozwoju emocjonalnego i tworzeniu normalnych relacji w dorosłym środowisku. W przypadku psów rzeczywiście zdarzało się, że słyszałam stwierdzenie, ale brzmiące wręcz przeciwnie: "proszę nie podchodzić do szczeniaka, bo ma być agresywny"..../także z psem nie było nam dane podejść/ "Popełniłam wiele błędów." Jak my wszyscy.... .... Nem -zatrzymaj się na >>chyba<<. Nam wielokrotnie się wydawało, że też wiemy... chyba... -rzeczywistość czasami dała nam takiego "kopa", że dochodziło do dylematów życiowych.... Z własnego podwórka powiem Ci, że moja suka jak raz zaatakowała naszą ON-ke /"mleczną siostrę", a żyły od dzieciństwa przez 3 lata w olbrzymiej miłości/, tak śmierć wisi w powietrzu od dwóch lat -dom jest w strefach, ja kontroluję /i praktycznie teraz głównie z tego powodu nie wyjeżdżam gdzieś na dłużej niż 2-3 godz./. A-ha: w ostatnim spięciu suk ratując rękę o mały włos straciłabym palca.... Uwierz, nie wiesz na co się "piszesz"..... Tak jak napisała >Dorotka z< -wilczak jest nierówny. A ja dodam: nie sugeruj się innymi przedstawicielami tej rasy -to nie szablon, jak często jest w innych rasach..... ... |
27-06-2013, 09:12 | #180 |
Junior Member
Join Date: Mar 2010
Location: Rataje /Wrocław
Posts: 137
|
Uwaga!!! Proszę nie brać zbyt poważnie tego co napiszę poniżej Wbrew pozorom nie mam tak złego zdania o rasie XD
Gaga użyła słowa neurotyczność, myślę że to hasło wspaniale oddaje charakter większości wilczaków, bardziej niż hasło strachliwość czy podejrzliwość. Spójrzmy na definicję i opis osobowościowy: "Neurotyczność – w psychologii oznacza cechę osobowości polegającą na silnym niezrównoważeniu emocjonalnym o charakterze nerwicowym, niskiej odporności na stres, skłonności do popadania w stany lękowe. Przeciwieństwem neurotyczności jest równowaga emocjonalna." Neurotyczność obejmuje nie tylko typ ososbowościowy z lękami i nerwicami a czasami z fobiami, ale rownież typ choleryka. Warto zajzreć tu na infografikę: http://pl.wikipedia.org/wiki/Neurotyczno%C5%9B%C4%87 Tu z kolei napisane jest ze częściej dotyczy kobiet, to by pasowało pod obserwacje że częściej problem dotyczy suk http://www.centrumdobrejterapii.pl/m...yczna,192.html Neurotyczność obejmuje nie tylko typ osobowościowy z lękami i nerwicami a czasami z fobiami, ale rownież typ choleryka. Wysoka neurotyczność sprzyja trudnościom adaptacyjnym, utrudnia radzenie sobie ze stresem, zwiększa podatność na doświadczanie lęku, agresji, depresji. "To przede wszystkim osoba wyróżniająca się dużą wrażliwością i chwiejnością emocjonalną....Nadwrażliwe mogą być zarówno osoby o osobowości introwertycznej jak i ekstrawertycznej....Eysenck wiąże ten czynnik przede wszystkim z dziedzicznością i biologicznymi cechami organizmu, lecz z drugiej strony wskazuje także na znaczenie wpływów środowiska, zwłaszcza stosowanych we wczesnym dzieciństwie metod wychowawczych" I kolejny cytat: "Prawdziwy neurotyk miewa naprawdę głupie (czyt. irracjonalne) pomysły, nie za dobrze kontroluje swoje popędy, łatwo się załamuje w trudnych sytuacjach." !A tu wyjaśnienie biologicznego podłoża neurotyczności: "Neurotyzm wiąże się z fizjologicznymi różnicami w budowie i funkcjonowaniu systemu nerwowego jak np. podwyższoną reaktywnością układu limbicznego oraz współczulnego. Niektórzy badacze porównują neurotyzm do tzw. hałasu mentalnego – osoby neurotyczne ich zdaniem myślą w sposób mniej uporządkowany, przez ich umysł płynie bardziej „wzburzona rzeka” niż „spokojny strumień” I ważne info: "otóż według dwóch najważniejszych koncepcji naukowych neurotyczność ma silne uwarunkowania biologiczne. Jest dziedziczna. W 30-40 procentach!" Artykulik, który wyrażnie wkazuje na genetyczną korelację neurotyzmu z fobią społeczną. Wiec moze to nie wilczy instynkt? no chyba ze wilki to neurotyki XD http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17974937 |
|
|