Zgadza się, są hodowcy, którzy racjonalnie podchodzą do sprawy, ale są i tacy, co wychodzą z założenia: klient płaci-klient dostaje. Jeśli ktoś reklamuje wilczaki jako cud-miód i do rany przyłóż, to nie uwierzę, że nagle w sytuacji face to face zacznie wywoływać demony.
Z drugiej strony - widziałam wiele osób bez tzw. doświadczenia, które dzięki temu jakie są, doskonale wychowują wilczaki na zrównoważone, rodzinne psy.
Pocieszające jest też to, że coraz więcej ludzi CZYTA ze zrozumieniem, nie posądza autorów opisów destrukcyjnych działań burych o dysfunkcje umysłowe
Coraz częściej ostatnimi czasy się zdarza, że zaczepiający nas ludzie już wiedzą to i owo, a Cheitanek jest idealnym przykładem na to, co wilczak potrafi i nie szczędzę zaciekawionym "opowieści z krypty". W miniony weekend pożegnał nas po takiej ulicznej rozmowie miły pan, ze stwierdzeniem: "jednak na razie mam za mało czasu na wilczaka, poczekam"