|
Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
|
Thread Tools | Display Modes |
01-07-2011, 10:36 | #1 |
Member
Join Date: Aug 2010
Location: Warszawa
Posts: 620
|
ceremonia przywitania
Witam,
pisze, bo mam pewien problem z Baszti. Ciekawa jestem jak wyglądaja powitania u Was w domach? Jak wracam do domu wypuszczam małą z klatki i zaczyna się istne szaleństwo. Pies cieszy sie strasznie ( no i tutaj oczywiście narzekać nie mogę) ale przy okazji dostaje mega szajby, że nie sposób nad nią w żaden sposob zapanować. Drapie, gryzie, skacze, choć wszystko oczywiście z radości. Chciałabym juz trochę ją cywilizować, bo nie sposob teraz wejść do domu w jakiś lepszych spodniach na przykład Próbujemy nauke siad. Staram sie ją uczyć, ze jak coś chce powinna usiąść i poczekać spokojnie. Działa to już przy karmieniu i nawet ze dwa razy wyszło przy przywianiu. Niestety jak ją za to pochwalę "piekiełko" zaczyna się od nowa... Oczywiście biorę poprawkę, ze to szczeniak i ma jeszcze czas, zeby się nauczyć, ale nie chciałabym pozwolić jej teraz wejść na głowę. Macie może jakies sprawdzone sposoby, żeby opanować ten żywioł? |
01-07-2011, 11:10 | #2 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Quote:
Ale serio: poczytaj stare tematy na forum o wychowaniu, pełno tam rad. |
|
01-07-2011, 11:35 | #3 |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Nie witaj, ignoruj, nie patrz, nie dotykaj. Z klatki wypuszczaj jak bedzie spokojny. (malo to przyjemne, sie nie przywitac, no ale...)
Ja czasem 'starej' Garudzie musze w ten sposob przypominac (tyle, ze ona bez klatkowa juz), bo jak sie wraca, to szajby dostaje. U nas to zawsze skutkowalo, czy to teraz, czy jak byla szczeniakiem. Szalec przy przywitaniu szaleje nadal, ale szkod przy tym nie robi |
01-07-2011, 11:40 | #4 |
Junior Member
Join Date: Apr 2009
Location: Katowice
Posts: 243
|
Astri ma 20 mscy i ciągle to ćwiczymy Ignorowanie na wilczaka nie działa - nie zniechęca się. Tzn. domownicy mogą w ten sposób ćwiczyć, bo pewnie są w stanie przetrzymać kilka minut wirującej kuli z zębami - po paru tygodniach może się skończyć na kilku skokach. Na wizyty to działa jedynie zamykanie w klatce i wypuszczanie jak się uspokoi. Żeby jej się kodowało w główce , ze spokój się opłaca. Astri - stara suka w porownaniu z Waszą- zawsze jest gotowa podjąc ryzyko przedostania się do gościa i nachalnego lizania po twarzy albo podgryzania po rekach, nawet za cenę wyprowadzenia do klatki
Fajnie, ze w takich napadach entuzjazmu jest w stanie w ogóle Was usłyszeć i zareagować Sądzę, że to już dużo w jej wieku. Spróbujcie robić tak, żeby cała porcje dzienna jedzenia dostawała wyłącznie z ręki. Niech cały czas kombinuje co tu zrobić, żeby nagroda spadła " coś bym zjadła a to może sobie siądę to mi dadzą" . Jak przyzwyczajałam Aszczure do klatki to jedzenie dostawała tylko w klatce - potrafiła ja sobie otworzyć, wejść i walić łapą po prętach, żeby mnie przywołać , ze nagroda się należy
__________________
http://mumekiaszczurka.fotolog.pl/ |
01-07-2011, 12:46 | #5 | |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Quote:
U nas to polegalo na tym, ze ignorowalam Garude, ona sie uspokajala, a jak sie uspokoila to sie witalysmy - ale na moich zasadach. Zeby nie bylo watpliwosci: ta metoda w Garudzie NIE zabila chec wesolego witania sie. |
|
01-07-2011, 13:00 | #6 |
Member
Join Date: Aug 2010
Location: Warszawa
Posts: 620
|
Po wejściu do domu psa wypuszczam z klatki, bo szaleje i boje się, że jak bym jej nie wypuszczała bardzo długo zajęłoby jej uspokajanie sie. Mam też obawę czy po wypuszczeniu szaleństwo nie zaczęłoby sie od nowa. Dzisiaj za namową Narvany spróbuję ja przetrzymać. Zobaczę ile czasu zajmie opanowanie emocji.
Po wejściu do domu i wypuszczeniu próbuję ja ignorować, ale średno mi to wychodzi. Problem polega na tym, ze skacze i drapie i wcześniej czy później albo coś krzyknę bo mnie zaboli, ale mówię jej, żeby nie skakała albo próbuję sie witać i mówię "spokojnie, powoli" itp. Wczoraj pomylałam, że spróbuję z linką. Przywiązałam jej do obroży tasiemkę (tak Rona, tasiemkę ) i jak skakała przydeptywalam. Kilka razy się nacięła i faktycznie trochę poskutkowało, bo trochę się opanowała. Co myślicie o czymś takim? Czy jest szansa, że się sprawdzi na dłuższą metę? Baszti dostaje jedzenie tylko z ręki. Czasem jej tylko wrzucę trochę do klatki, żeby weszła. Teraz głównie ją nagradzam jedzeniem za siad i waruj tak, aby kombinowała, że spokojne siedzenie czy leżenie jest w cenie. Pierwsze efekty już chyba widac, ale przed nami jesczze dłuuuga droga. A jak z gryziemiem rąk na dzień dobry? Też macie/mieliście taki problem. Ja próbuję małą zainteresować zabawkami, ale ona i tak próbuje złapac mnie za ręce i gryźć. Jak jest spokojna to gryzie z umiarem, ale jak się podnieci to niestety zapomina o umiarkowaniu i czasem zdarza jej się ugryść dosyć mocno. Last edited by dorotka_z; 01-07-2011 at 13:05. |
01-07-2011, 13:00 | #7 | |
VIP Member
|
Quote:
Ja akurat powitalny spontan bardzo lubię, jedyne co mi przeszkadzało to uderzenia (bolesne) zębami. Ale to załatwiliśmy komendą "weź zajączka" i wskazując na futrzasty aport, który Chey miał wziąć do paszczy. Zrobił się z tego taki nawyk, że teraz bury biegnie do drzwi łapiąc do pyska cokolwiek na czas powitania. Powitanie gości, zwłaszcza niektórych, wygląda zupełnie inaczej. Mamy kilku gości, którzy absolutnie muszą być odizolowani od psiego wybuchu radości i tu zastosowaliśmy wprost przykład z Zaklinacza..jest banalne siad, "wzięcie przestrzeni w posiadanie" i przeczekanie tych pierwszych chwil, aż do momentu gdy goście się rozlokują na kanapie. Psi wybuch radości mija w tym czasie i wszystko wraca do normy. Polecam, bez dotykania, bez emocji, bez napinania się...łatwe i skuteczne. Metody nie stosujemy wobec wilczakowców , oni wchodząc wiedzą co ich czeka |
|
01-07-2011, 13:15 | #8 | |
love and terror
Join Date: Jul 2004
Location: Twardogóra/Gdańsk
Posts: 3,861
|
Quote:
U nas to tez podzialalo. Czasem jak wracam do domu i nie mam nastroju, (i jestem padnieta) na skaczaca Garude po mnie lub biegajaca mi scianach i suficie - raz podniose kolano, Garuda na nie skoczy i od razu spokoj. No ale to tez wypracowane, Garuda juz po prostu wie, ze jak podniose kolano, to ma nieskakac, bo raz ze sie sama w nie walnie, a dwa - nie bedzie powitania. Co do Twojego bolu... no tu juz gorzej sie opanowac, niestety. Potrzebujecie swoich wlasnych prob i bledow. No i czasu... Ale uda sie na pewno, jak nie z jedna metoda, to z inna. Proponuje zalozyc skafander skladajacy sie z cierpliwosci |
|
01-07-2011, 14:55 | #9 | |
Junior Member
Join Date: Apr 2011
Location: Warszawa
Posts: 242
|
Quote:
Skoro suczka zostaje w domu w klatce sama, to znaczy, że już w jakimś stopniu przerobiliście klatkowanie - więc nie powinno być problemów Ale jeżeli jednak masz problem z przeczekaniem, stój przy klatce i reaguj od razu w momencie, kiedy suczka na chwile przestanee, np. żeby nabrać oddechu Ps. A jak suczka wyjdzie z klatki spokojna, to i problem z intensywnym przywitaniem będzie łatwiej rozwiązać
__________________
Kuba Pies: Absynt Wilk z Baśni (Jaskier) Last edited by jaskier; 01-07-2011 at 15:02. Reason: literówki, ps |
|
01-07-2011, 15:12 | #10 | |
Member
Join Date: Aug 2010
Location: Warszawa
Posts: 620
|
Quote:
Za każdym razem jak zamykam małą w klatce wypuszczam ją dopiero wtedy jak się uspokoi. Trzeba poczekac kilka minut, ale tragedii nie ma. Jak sobie teraz o tym myślę to nie wiem czemu w sytuacji powrotu do domu robię inaczej... Od dzisiaj czekam aż się suńka uspokoi i dopiero wtedy będę ją wypuszczać. Przy okazji podzielę się swoim spostrzeżeniem, że dużo szybciej się uspokaja jak czytam książkę na głos. Polecam do przetestowania |
|
01-07-2011, 16:43 | #11 |
Member
|
Max ma 9 lat i chcialam Was pocieszyć że z wiekiem to nie przechodzi. Szalenstwo przywitania Pańci nie zależy także od tego czy w kojcu byl zamknięty 10 minut czy 8 godzin. Gumiś i tyle. Jak mi kiedyś zaczepił zębem rękaw skórzanej marynarki to uciełem je na krótkie i wszyscy się zachwycają skąd ja mam taki świetny żakiet.
Pomaga jedynie dłuuuuugi siad przed otwarciem kojca a potem komenda "szukaj pana". pozdrawiamy
__________________
http://henrykowka.wolfdog.org/ |
01-07-2011, 17:57 | #12 |
Junior Member
Join Date: Mar 2010
Location: Rataje /Wrocław
Posts: 137
|
My stosowaliśmy ignorowanie, nie patrzenie nie mówienie, odchodzenie, a nawet wyjście za drzwi. Jak pies się uspokoił miał naszą uwagę, nagrodę, albo był wypuszczany z klatki, zależnie od sytuacji. Do tego z czasem doszło wzmacnianie siadu. Więc teraz jak wracam a pies mocno jest rozkręcony, mówię siad i jest względny spokój względny, bo Marrok i tak się cieszy ale już nie skacze i nie gryzie i szybciej sie uspokaja. Tak jest z nami, właścicielami, nie wiem tylko dlaczego nie przekłada to się na innych ludzi . Z tym jeszcze walczymy i daleka droga przed nami :roll.
|
01-07-2011, 18:27 | #13 |
VIP Member
|
Bo inni tego od psa nie wymagają, swoja postawą zachęcają do żywiołu
|
01-07-2011, 19:00 | #14 |
Junior Member
Join Date: Apr 2009
Location: Katowice
Posts: 243
|
Strasznie trudno gościom wytłumaczyć, że naprawdę nie wolno uśmiechać się do psa ani nawet nawiązywać kontaktu wzrokowego Ludzie myślą , że to takie zarty Zawsze znajdzie się jakaś ciocia, ktora obdarzy Aszczurę przyjaznym uśmiechem i trening cofamy do początku
__________________
http://mumekiaszczurka.fotolog.pl/ |
01-07-2011, 19:10 | #15 | |
Junior Member
Join Date: Apr 2011
Location: Warszawa
Posts: 242
|
Quote:
Bo na pewno nie ma szans na to, że nauczysz osobę nie obytą z psem do tego, żeby się odpowiednio zachowała przy pierwszym spotkaniu. Kontakt wzrokowy jest dla ludzi naturalną rzeczą, zwłaszcza, kiedy czujemy się napastowani
__________________
Kuba Pies: Absynt Wilk z Baśni (Jaskier) |
|
01-07-2011, 19:10 | #16 |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Zula, która sama chodzi po mieście z filami brasileiro dała nam swego czasu sposób. Trzeba powiedzieć: "Proszę nie zaczepiać i nie dotykać psa, bo ma gronkowca. Może się pan/pani zarazić" Nie stosowaliśmy, ale podobno działa w 100%.
|
01-07-2011, 19:34 | #17 | ||
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
Quote:
Z gośćmi niestety często jesteśmy na z góry straconej pozycji, bo jak już wspomniano, trudno im się dostosować. Można by ostatecznie tym najbardziej opornym umożliwić poniesienie konsekwencji własnego oporu. No ale to już od nas zależy, czy jesteśmy gotowi na utratę przyjaźni kogoś narażonego na witanie wilczaka (choćby i na własne życzenie). Jeśli chodzi o głupawki na powitanie wracającego pańcia/pańci - nie wiem, czy to zadziała na takiego malucha, ale zawsze dobrze mieć przygotowane w zanadrzu coś dla psiego pyska, czym by się zajął; choćby suchą bułkę. Po jakimś czasie stanie się to oczekiwanym rytuałem, wtedy można zacząć dawać to "coś" dopiero po wykonanej komendzie "siad". Idea jest taka, że po naszym powrocie pies siada w oczekiwaniu na prezent. Last edited by Grin; 01-07-2011 at 19:37. |
||
02-07-2011, 09:22 | #18 | |
Junior Member
Join Date: Apr 2009
Location: Katowice
Posts: 243
|
Quote:
__________________
http://mumekiaszczurka.fotolog.pl/ |
|
02-07-2011, 19:11 | #19 |
Junior Member
Join Date: May 2011
Posts: 1
|
Zgadzam się, że nie powinno się procesu wychowania zwalać na obcych ludzi. To my jesteśmy odpowiedzialni za zachowania naszych psów, za te złe i te dobre Ale faktem jest ze ludzie często nam naukę psują: ja proszę grzecznie nei głaskać, bo pies mi już wpadł w ekstazę.. ale jakbym mówiła do ściany. I tu nawet to ze pies an smyczy nie pomaga. Bo fakt, to dobra metoda, ludzie podchodzą pies na smyczy, jak skacze cafają się,a jak ładnie siedzi czy stoi to podchodzą. Sto, tysiąc razy powórzona z różnymi ludżmi w różnych sytuacjach ok, ale tydzień pracy potrafi zepsuć Pan/Pani, która tylko raz podejdzie i w nosie ma o co się prosi, z tekstem na ustach: ale ja uwielbiam psy!! NO ale... nikt nie mówił że będzie łatwo
|
04-07-2011, 09:14 | #20 |
Member
Join Date: Aug 2010
Location: Warszawa
Posts: 620
|
Wdrożyłam plan w życie i jak na razie działa. Z wypuszczeniem czekam az pies grzecznie usiądzie w klatce. Po wypuszczeniu jest trochę zamieszania, ale jest już zdecydowanie lepiej
Stara prawda: trzeba zacisnąć zęby i na każdym kroku robić swoje. Nie odpuszczać i cierpliwie czekać aż będą efekty. Z gośćmi u mnie na razie jest względny spokój, ale faktycznie wszystkich prosze żeby nie patrzyli na nią i nie zagadywali. Psa biorę na smycz, którą przydeptuję jak się zbiera do skoku. Troszkę ją to temperuje. Narvana, dziękuję za radę z kolanem. Działa |
|
|