|
Wychowanie i charakter Jak poradzić sobie ze szczeniakiem, najczęstsze problemy z CzW, jak je rozwiązać, .... |
|
Thread Tools | Display Modes |
10-09-2012, 11:09 | #101 | |
Distinguished Member
Join Date: Aug 2004
Location: Kraków
Posts: 3,509
|
Quote:
Lorka robi waruj na komendę, ja staję na nią okrakiem i przykładam rękę do jej głowy, właściwie bez ucisku, bo sama kładzie się płasko. Nie ma w tym przemocy, siłowania się, robię to wyłącznie wtedy jak mi się szarpnie do obcej suki albo wystraszy kastrata i wszystko trwa może 20-30 sekund. Raczej chodzi mi, żeby się uspokoiła i żeby dotarło do niej, że mi się jej zachowanie BARDZO nie podoba. I tak najgorszą karą dla Lorki jest jak przestaję do niej mówić, nie widzę, nie słyszę, totalnie sukę ignoruję . Ale tej kary używam niezmiernie rzadko, właściwie tylko wtedy gdy JEJ bezpieczeństwo przez NIĄ jest zagrożone. Last edited by Rona; 10-09-2012 at 11:12. |
|
10-09-2012, 12:09 | #102 | |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
Quote:
Odprowadzenie Urcia gdzies obok gdy burczy jak dzikus na samca jest niemozliwe, wystarczy ze lekko napne smycz a on wystrzela, dlatego kombinuje jak moge, stad jak pisalam pomysl lapania za pychola, dzieki temu nie napinam smyczy, a on na moment zauwaza ze nie jest sam i zwykle wystarczy to by sie posluchal i bysmy w miar spokojnie mogli gdzies odejsc. A kiedy on sie fiksuje na samce to prawie nigdy nie mam mozliwosci przywiazania go, a do tego w Poznej pokazal ze przywiazanie go do drzewa gdy ja jestem kilka metrow obok a na przeciwko jest samiec daje nic, a wrecz nakreca go bardziej, tak sie nakrecil na Ulvara ze byl w stanie rozerwac zapinke od obrozy i wystrzelic. Musialabym sie schowac a i tak nie gwarantuje to ze nie wykorzysta sytuacji. Powtorze, glebe stosujemy nad wyraz rzadko, poki co dziala wziecie za pysk, wiec korzystam z tego, ale jesli bede musiala go zglebowac to zrobie to. Moze Ty nie masz takiego problemu z psem, coz ja mam, on jest w takim wieku gdy mu hormony buzuja, kazdy samiec jest konkurencja a kazda suka jest do pokrycia, taka jest natura a ja musze wybrac jak sobie z tym poradzic by bylo nam latwiej.
__________________
Ja & Urciowaty |
|
10-09-2012, 12:15 | #103 | ||
VIP Member
|
Quote:
Quote:
Osobiście nigdy glebowania nie stosowałam i nigdy tego nie zrozumiem. I to nie ze względu na 'krzywdę', a czas jaki ta czynność zajmuje. Dla mnie (a widziałam z boku kilkanaście razy) dawno jest po reakcji na sytuację, za to rozpoczyna się czysto ludzkie w pojęciu, rozciągniete w czasie, dziwne misterium przewalania, przygniatania...oba osobniki zasapane i...zero efektu. Za jakiś czas pies znów próbuje. Ale dla fanów zapasów z psami-pewnie to może być fajne Skuteczność reprymendy działa dokładnie tak samo, jak klikanie. Musi być w punkt. I działanie musi być takie, aby wybiło psa z rytmu. Szybki strzał i sekundę później cały arsenał psich, naturalnych sygnałów-odwróćenie bokiem lub tyłem, odejście łukiem, przyblokowanie kolanem po łopatce. Z moich osobistych doświadczeń (mówię o sytuacji stroszenia się dwóch samców do siebie) najlepiej sprawdza się odwrócenie delikwenta od wroga i zwiększenie dystansu. Zmuszenie go do podążania za sobą - na wykonywanie komend w takim momencie bym nie liczyła Najtrudniej jest gdy pozwoli się obu psom na wbicie w siebei wzroku - pierwsze, co warto zrobic to przerwać to wpatrywanie, wtedy jest szansa na dotarcie do psa. Co z tego, że pies grzecznie siedzi, jak cały jest świdrującym spojrzeniem i mamy 100% pewności, że po spuszczeniu poleci do wroga? To niczego nie uczy.Brak burczenia w takim momencie nie jest naszym sukcesem. |
||
10-09-2012, 12:18 | #104 | |
Galicyjski Wilk
Join Date: Oct 2004
Location: Kraków
Posts: 1,124
|
Quote:
Osobiście miałam u siebie przegląd większości charakterów wilczaków, jak już pisałam nie jeden raz tutaj , pierwszy najgorszy Dona była moim poligonem doświadczalnym, była jednym z tych "wredniejszych" i dużo mnie pracy kosztowało by stała się świetną suką, przyjacielem rodziny, i psem który zdobywa laury na wystawach. Przerobiłam z nią większość szkół w Krakowie, dlatego teraz wiem które mogę polecić a które nie, w końcu SAMA doszłam do tego jak nasze relacje mają wyglądać i było już ok. Nie miałam wsparcia w hodowcy, środowisko było jeszcze niewielkie (to były czasy ! ) jak zaczynałam przygodę z wilczakami rodził się miot A z Peronówki.... Brakuje mi czasem tamtej atmosfery , że można było zapytać o wszystko i nie dostawało się zaraz po uszach. a co z innymi charakterami? Blitz NIGDY nie skarciłam, w żaden sposób, w jej przypadku szkolenie klikerowe była strzałem w 10tkę! była na nim mega skupiona, szybko łapała komendy... Zula była zachwycona ale co wilczak to inny charakter. W daniu "po pysku" nie widzę nic złego, jeśli tego środka użyjemy odpowiednio, jeśli wychowujesz psa od małego, odpowiednio , nie skoczy Ci do gardła...... I jeszcze jedno wspomnę...bo to temat troszkę pokrewny, polecam lekturę tego tematu : http://www.wolfdog.org/forum/showthread.php?t=13848 Z Forim jeszcze lata temu rozmawiałam, podziwiam ją za odwagę którą się wykazała pisząc ten tekst oraz za "całokształt " Właściwie takie posty powinny być lekturą obowiązkową przed kupnem szczeniaka. |
|
10-09-2012, 12:43 | #105 |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
problem jest taki ze ludzie boja sie pisac o problemach bo to ich stawia w zlym swietle, bo ktos pomysli ze oni sobie nie radza i nie zasluguja na wilczaka, bo jak sie cos napisze to potem sa pretensje sie stosuje taka metode a nie inna.
Coz my nie jestesmy idealni, popelniamy bledy i sie z tym nie kryje.
__________________
Ja & Urciowaty |
10-09-2012, 12:49 | #106 | |
VIP Member
|
Quote:
Magda przywołała 'stare, dobre czasy'...tak, wtedy było 'normalniej'...echh.... |
|
10-09-2012, 13:02 | #107 | |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Quote:
Hmmmm...... Zrozumiałaś doskonale, ale "zbanalizowałaś" sytuację. U nas jest tak, że psy zalegają na łóżkach/kanapach/fotelach, więc nie burczę na nie, gdy się tam moszczą. Ta sytuacja była nietypowa i.... błyskawiczna. Gdy Laila siedziała na fotelu gapiła się na ciastka, ja jej tłumaczyłam, że może się gonić, bo swoją porcję już zjadła, ona pomrukiwała, puszczała mi oczka, trykała nosem w ramię, a ja nic, że niby twarda jestem jak skała. W końcu dziecko nie wytrzymało /przecież każdy z nas ma swoje granice/, zrobiło skok w górę jak sprężyna i na czterech wylądowała przy klawiaturze /w sumie zawsze coś -mogła ją przecież rozwalić/ z pyskiem nad ciasteczkami. Jak ona oblicza te skoki, to ja nie wiem, ale precyzyjna jest cudownie. I w tym momencie przeżyłam szok, spojrzałam groźnie i wydałam komendę by zeszła. Ale ona była lepsza w tej konfrontacji: załatwiła mnie spojrzeniami i uśmiechem z lekko złożonymi uszami. Miała, co prawda, problem z powstrzymaniem śliny zezując na markizy, ale udawałam, że nie widzę. No i skokietowała mnie, larwa, obrzydliwie.... uległam. Zero konsekwencji, stanowczości, zasady poszły w pinezkę się rąbać..... Ale wyraz szczęścia na mordzie -bezcenne! Tak więc.... wtrąbiła ciastka na biurku! Ale uwierz, Laila całuje wspaniale. I albo będę miała cały dziób w liszajach, bo nie wiem w co się wcześniej lizała, albo nie będę miała, bo ślina psów działa antyseptycznie... To w zasadzie był wyjątek, ale u nas regułą jest uleganie nieszkodliwym /!/ wyjątkom. Inaczej byłoby nudno....... O Panie Buczku, ależ jestem niepedagogiczna! /Ale za to bardzo ludzka z tymi swoimi błędami i potknięciami/ |
|
10-09-2012, 13:05 | #108 | |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
Quote:
Wiesz, po Poznej gdy Urcio burczal jak dzikus, gdy ze spotkania ma na WD tyle zdjec w kagancu, pewnie wiele osob sobie swoje pomyslalo jaki to on okropny, spoko, ja jestem na to przygotowana, niech na niego gadaja mnie to zwisa, ja bede robic swoje, kto go poznal to wie jaki jest, poza tym gdyby nie to burczenie to nie mialabym na co narzekac, a bez narzekania na niego byloby dziwnie kto mnie zna wie o czym mowa
__________________
Ja & Urciowaty |
|
10-09-2012, 13:08 | #109 |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
He,he... widzę, że (pół)braciszkowie mają sporo wspólnego (niestety). Rozumiem Cię, bardziej niż myślisz.
E tam, zasady to już sobie poszły wcześniej, w momencie gdy ona żebrała na siedząco, a Ty uległaś, zamiast ją odesłać "w czorty", czyli na miejsce. Ale skoro robisz to z pełną świadomością i taki macie swój "styl obcowania", który (jak widzę) obie strony rozumieją, akcpeptują itd., to nie ma co tu nad tym dywagować. Last edited by Grin; 10-09-2012 at 13:13. |
10-09-2012, 13:12 | #110 | |
VIP Member
|
Chciałam dopytać, bo jesteśmy w temacie 'pacyfikowania' różnych psich numerów.
Więc się zdziwiłam. Ale już mam pełną jasność. Co do podejścia pedagogicznego-moje zdanie jest takie, że masz to, co akceptujesz i co chcesz. netah wyeliminował skakanie i łapanie zębami w zabawie-bo mu to przeszkadzało, ja miewam te zabawy cały czas (choć z wiekiem wyraźnie rzadziej). Kogoś oburza spanie psa w łóżku-u mnie to normalne. I tak samo z włażeniem na stół i wyjadaniem z talerza - to Wasze zasady i nie budzą mojego oburzenia, mimo, że u mnie w domu to się nie zdarza Wolnoć Tomku... Quote:
Czytając forum widzę, że zjawisko (trudnego okresu i prób radzenia sobie z nim) jest powszechne. To po prostu trzeba przejść, jak się da-najrozsądniej, co wcale nie jest łatwe. Ale najpiękniejsze jest to, że widzisz jak każdy szuka swojej ścieżki, próbuje znaleźć odpowiedni (do swojego i psa charakteru) sposób na wyjście z tych trudnych chwil. I boli, gdy jakiś pies dostaje 'łatkę' tylko dlatego, że razem z przewodnikiem są na początku właściwej drogi, bo za 2-3 lata te bure będą psami, przy których kolejni amatorzy rasy wpadną po uszy i koniecznie będą chcieli mieć wilczaka - zupełnie nieświadomi tego, co ich przejściowo czeka I tak-gdyby udało się wyeliminować te durnowate, pobieżne opinie, często krzywdzące i ludzi i psy - o wiele łatwiej byłoby odnaleźć złoty środek tym, co aktualnie go szukają. A ponieważ pozwoliłam sobie nieco wywlec naszych towarzyszy weekendowych szaleństw, to na koniec słowo uznania dla nich, bo to ludzie, którzy naprawdę bardzo się starają i mimo, że czasem sami nie widzą rezultatów, to ja daję najświętsze słowo honoru - widać efekty!
__________________
Hodowca psów to nie funkcja, to nie zawód i nie nazwa hobby - to tytuł i godność. Trzeba na nią zasłużyć i dobrze piastować. チェイタン。 Last edited by Gaga; 10-09-2012 at 13:29. |
|
10-09-2012, 13:16 | #111 |
Senior Member
Join Date: Mar 2011
Location: Trójmiasto
Posts: 1,756
|
no coz burczydla mamy w domu , ale wiesz, wole by on burczal jak glupi na samce niz panicznie bal sie ludzi, badz byl do nich agresywny. Jest kontaktowym psem, ma swoje lubie/nie lubie, ale jest otwartym psem bardzo lubiacym mizianie, lubi dzieci choc w naszym otoczeniu ich nie ma, ma swoje lepsze i gorsze dni. Ale ostatnio nie raz dostalam cegi za to ze wciaz na niego narzekam choc nie mam na co, mam nadzieje ze tak zostanie i jesli burczenie ma byc jego jedynym problemem niech tak bedzie, mam tylko nadzieje ze choc tyci odpusci
__________________
Ja & Urciowaty |
10-09-2012, 13:25 | #112 |
Senior Member
Join Date: Sep 2009
Posts: 1,330
|
Oj, Gaga, Gaga.....
U nas psy nie jedzą z nami z talerzy i nie łażą po stołach(*) -w końcu jakieś zasady muszą istnieć... /nawet u mnie/ Co innego "mycie wstępne" w zmywarce przed jej włączeniem lub ta konkretna sytuacja z biurkiem. To był zaskakujący wyjątek i dlatego Laila "wybiła mnie z rytmu". I muszę sprostować/zaprotestować: SAMA -RĘCZNIE karmiłam ją ciastkami! .... (*)-chociaż stół na tarasie to specyficzne miejsce i fajny z niego widok..... od czasu do czasu młoda lubi się na nim uwalić, gdy bladym świtem siorbię przy nim kawę zaciągając się "śniadaniem"....... ... Taaaak.... obie akceptujemy siebie i się rozumiemy. Jesteśmy na poziomie: ja jej puszczam oczko a ona się uśmiecha.... Wilczaki są super!!! Last edited by Puchatek; 10-09-2012 at 13:30. |
10-09-2012, 13:28 | #113 | |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
Quote:
|
|
10-09-2012, 13:47 | #114 | ||
Member
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
|
Ależ się wątek rozwinął, istna kopalnia doświadczeń - za jakiś czas będę miała co czytać
Quote:
Niemniej jednak - tu chyba nadal sprawdza się teoria, że ile psów, tyle metod. Jeden lepiej zareaguje na odciągnięcie go od drugiego samca smaczkiem i wykonywanie komend, innego z testosteronowego amoku lepiej wyrwie psztyczek w nos, krzyknięcie, czy odwrócenie głowy od przeciwnika Chyba każdy musi po prostu ze swoim psem dojść do tego w jaki sposób radzić sobie w takich sytuacjach. Quote:
Robić się nie chce po prostu... |
||
10-09-2012, 14:07 | #115 | |
VIP Member
|
Quote:
|
|
10-09-2012, 14:15 | #116 |
Wilkokłak
Join Date: Aug 2008
Location: Katowice
Posts: 2,220
|
A muszą wiedzieć?
|
10-09-2012, 14:31 | #117 |
VIP Member
|
Zobaczą Moi goście (niezapsieni) są uprzedzani o futrze, które może przyozdobić ubrania, o tym, że pies może się wmeldować obok nich na kanapę. Oczywiście dbam o ich komfort i dobre samopoczucie, ale 'psie' rodziny mają swoje przyzwyczajenia i daleko bardziej posuniętą tolerancję dla zwierzakowych nawyków, co czasem może się spotkać ze zdziwieniem (ale najwyżej ponownie nie przyjdą)
|
10-09-2012, 15:04 | #118 | ||
Junior Member
|
Quote:
Quote:
__________________
http://pl.euroanimal.eu/ |
||
10-09-2012, 15:45 | #119 |
VIP Member
|
Wróciłam i ja do tego wątku sprzed lat, starsza o kolejne lata z wilczakiem i wśród wilczaków i zjawiła mi się nowa refleksja. Trochę z boku wątku Forasa (mam nadzieję, że u Ani i Forasa wszystko w porządku), trochę z obserwacji mieszanego stada, z którym mamy przyjemność spacerować i trochę z tematu 'rola zabaw w rozwoju zwierząt'. Mam nadzieję, że jeśli Ania czyta, to mi wybaczy nawiązania do ich traumatycznych przeżyć.
Pojawia się we wspomnianym wątku motyw komunikacji z psem na poziomie kontrolowanego tonu głosu i suchych poleceń. I zastanawiam się, jak duży ma wpływ na kształtowanie zachowań naszych psów-zabawa. Czysty, durnowaty czasem stan głupawki, robienia rzeczy pozornie bez sensu, które mają po prostu podnosić poziom endorfin. Na ogół zestawiamy musztrę z mizianiem i ciumkaniem do psa, a to są skrajności (swoją drogą, w procesie wychowywania psa szalenie ważne są wyraźne granice czasowe miedzy reprymendą i późniejszymi wyrazami 'miłości' - zbyt szybkie przejście z jednego stanu, do drugiego może u psa wywołać skojarzenie z zachowaniem submisyjnym, co zdecydowanie stawia nas na niepożądanej pozycji). Pośrodku zaś jest miejsce na zabawę, irracjonalne zachowania, nagły wzrost energii (znane wszystkim 'kółeczka szczęścia')...po prostu czyste wygłupy. Być może jest tak, że możliwość pobycia w takim stanie, pozwala organizmowi na uporanie się ze stresem, napięciem i w efekcie na uzyskanie równowagi. A to z kolei skutkuje bardziej przewidywalnym, zrównoważonym psem Obserwuję własnego psa, który wyraźnie gaśnie bez towarzystwa i w zaskakujący sposób młodnieje gdy ma możliwość beztroskiej zabawy. Obserwuję nasze spacerowe stado, które ponad pilnowanie hierarchii przekłada wygłupy. I to się dzieje tylko między nimi ('czujący się miszczem' i pokazujący to każdemu samcowi Chey nie ma problemów aby półtoraroczniaki czy dwulatki wskakiwały mu na głowę, żeby się pod nimi kłaść i dawać zagryzać czy ganiać w berka). Wszyscy trąbimy o socjalu, szkoleniu, a może tak dodać do tej listy obowiązkowe zabawy? Takie czyste, durne i pozornie niczemu nie służące? Ja widzę wyraźny wpływ tych zabaw na późniejsze zachowanie Cheya, jak w weekend 'spuści parę' w wygłupach, nie miewa wyjść z domu z ogonem na sztorc i miną "komu by tu wtrąbić". |
10-09-2012, 16:52 | #120 |
Member
Join Date: Mar 2011
Location: Świętokrzyskie/Kraków
Posts: 664
|
Mądre co piszesz
I chyba wszyscy tak naprawdę gdzieś w głębi duszy o tym wiedzą... ale faktycznie nie mówi się o tym jak pozytywny wpływ na psa może mieć takie "spuszczenie pary" podczas wygłupów i zabaw... najwyższy czas to zmienić Także zamiast siedzieć na forum i "marnować czas" wszyscy wióra na dwór pobawić się z psem, i to już - raz, dwa! |
|
|