Hehe!
Do listy szkód Mentaśka mogę dziś spokojnie zaliczyć:
(tu werbel.............................., napięcie rośnie............., nadal werbel i..... brzdęk - talerze i wyjaśnienie tuż)
złamanie główki kości promieniowej ręki lewej - tu patrz łokieć!
Boli jak cholera!

W zasadzie to moja głupota a Mentaś tylko zadziałał swoją siłką - silny jest piesuszek jak się okazało bardziej niż przypuszczałam!
Wracaliśmy ze spacerku, byłam już 20 m. od domu rozluźniona i zadowolona z efektów naszej spacerkowej pracy, zatrzymałam się na chwilę coś mówiąc do Adama. Mentall na flexi 8-metrowej ale stał przy mnie. Nagle u sąsiada pokazał się piesek - ON-ek Imax. Menaś ruszył „z kopyta” się przywitać. Flexi się rozwijała, piesek nabierał prędkości a ja jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w taśmę. Dalej już potoczyło się błyskawicznie: Flexi się skończyła a mnie wyrwało z butów! Przefrunęłam jak kondor niezły kawałek i spadając w malwy złamałam tę cholerną rękę! W klinice Damiana powiedzieli mi: Noooo, to pani nie pierwsza po spacerku z dużym pieskiem u nas!

Przypadek nie do gipsu, tylko do ćwiczeń - coby się na stałe w jednej pozycji nie zrosło - koszmar! Moje nowe indiańskie imię to „Wyjąca w nocy”! Swoją drogą niezłe zadanie dla zdolnego fizyka - obliczyć masę i przyspieszenie psa oraz siłę jaka zadziałała na moje bazwładne, ogłupiałe ciało, a wszak żem niemała!
Ehhh...!
Pozdrawiamy!
Znieczulona Hexeann & Mentall