Quote:
> Dobra , wiem troche przesadzilam z tym obsmiewaniem, ale wg mnie
> 1. jesli ktos jak piszesz jest PONAD stadem , to oznacza to tyle, ze ma
> przywileje alfy
> psy zwracaja na niego uwage, chca byc blisko niego, itd
|
Prawie. Generalnie mozna by czasem pominac roznice. Jednak czlowieka
postanowiono nazwac w tym zwiazku superalfa, gdyz ma prawa jakich nie
posiada nawet alfa i moze robic rzeczy 'lamiace' reguly rzadzace stadem. W
przypadku jedzenia nawet najnizej ustawiony czlonek stada bedzie bronil
swojego kaska przed alfa. Superalfa moze zlamac ta zasade. A to dlatego, ze
jestesmy ludzmi...
Roznice miedzy "w stadzie" i "ponad stadem" widac dokladnie, gdy wezniemy do
reki ksiazki np. Freunda o jego zyciu z wilkami. Gdybysmy byli akceptowani
jako czlonkowie stada, to naszy zycie byloby o wiele ciezsze. Freund
przekonal sie o tym, gdy pewnego dnia postanowil "podlac drzewko". Nie
chcialo mu sie isc do domu, to potrzebe zalatwil na terenie nalezacym do
stada. Jedynie szybkie wycofanie sie uchronilo go przed atakiem alfy. Zlamal
zasady.....

)
Quote:
> 2. jesli ktos jest OBOK lub POD to w zasadzie sie nie liczy i jesli nie
> wchodzi w droge, to
> niech sobie zyje , a jak przeszkadza to niech spada
> Wiec roznicy i tak wielkiej nie ma do zwyklych regul.
|
Teoretycznie nie ma. Po prostu psy postrzegaja nas troche inaczej. Mozemy
oczywiscie brac udzial w calym tym 'teatrze' - stosowac psie zasady,
poslugiwac sie jezykiem ich ciala (oczywiscie w ograniczonym zakresie). I
psy doskonale beda nas rozumiec. Jednak nam wolno troche wiecej...

))
Quote:
> Ja tez staram sie znalesc zloty srodek i generalnie zgadzam sie z tym co
> piszecie, ale nie widzialam wilczaka , ktory by CHETNIE wykonywal komendy,
> a chyba nie sa mniej pojetne od ONow, chodzi wiec tylko o to , by jakos to
> do nich wyegzekwowac.
|
Akurat mialam ONy i tam szkolenie przebiegalo calkiem inaczej. Wiesz, jak to
jest na pierwszych szkoleniach - pies, jak to pies, ale czlowiek nie wie co
robic z rekami, jak poslugiwac sie smycza. Ma fatalny timing i popelnia mase
bledow. Ale ON cwiczyl swietnie - mimo, ze ja robilam pare rzeczy zle, to on
cwiczenia wykonywal poprawnie. I jeszcze sie przy tym cieszyl, ze moze
pracowac z czlowiekiem.
A wez bordera - pelnia jego szczescia to zrobienie czegos dla czlowieka. I
ten diabel moze tak przez pare godzin.
A teraz wracamy do wilczaka - jesli chodzi o pojetnosc, to wilczak diabelnie
szybko sie uczy. Jesli chce....

Ani razu nie mielismy problemu, zeby
wilczakom wchodzilo do glowy cos wolniej niz ONom, z ktorymi bylismy na
szkoleniach (na serio nie bylo sie czym wstydzic - no moze tym nieszczesnym
aportem). Ale szybko sie nudzily i zaczynalo ich interesowac calkiem cos
innego. Brakuje u nich tego "genetycznego" nastawienia na czlowieka. Nie
chodzi im, zeby wlasciciel byl zadowolony, ale o to, jakie minimum musza
zrobic, zeby wreszcie sie odczepil. Nie dotyczy to jedynie rzeczy, ktore
lubia i wlasnie caly problem w odpowiedniej motywacji i doborze cwiczen....
Jak bedzie kiedys troche czasu, to zrobimy u nas maly pokaz: "Belka cwiczaca
normalnie", a dzien pozniej "Belka cwiczaca o pustym zaladku". Roznica jak
miedzy maluchem i porsche...

))))
Quote:
> Wydaje mi sie, ze latwiej jest zbudowac sobie pozycje w stadzie przez
> przestrzeganie pewnych regul, niz potem rzucac psem jak juz mi sie
> postawi. Po co stosowac rozwiazania silowe jesli mamy rozum i mozemy
> go wykorzystac.
> Ela i Amber
|
Swieta prawda - nikt tez nie neguje tych zasad. Szczegolnie u
czechoslowackich wilczakow hierarchia w stadzie jest doskonale widoczna i
gleboko zakodowana. Caly problem w ich przestrzeganiu polega na tym, ze
zaden autor ksiazek nie napisze - w zasadzie mozesz robic co chcesz, ale
przede wszystkim obserwuj swojego psa. I dostosowuj swoje zachowanie do jego
charakteru, postepowania, itd....
Chodzi mi o to, ze nie ma gotowych rozwiazan: jedna osoba moze psu pozwalac
na wszystko i pies nawet nie pomysli o 'przejeciu dowodzenia' (kwesia
charakteru wlasciciela czy tez charakteru psa), a drugiej nawet reguly
Fischera nic nie pomoga. Jedna moze sie nad pieskiem rozczulac, inna
stosowac twarde, sztywne zasady. To jest calkiem obojetne - wszystko to
decyzja wlasciciela. Jedyne co sie (dla mnie) liczy to efekt koncowy - jesli
widze osobe, ktora pisze, ze jej pies od czasu do czasu "lata"/musi trzymac
sie zasad/nie robi nic, a mimo to podczas spotkan pies patrzy jej z miloscia
w oczy, to czy jest sens w krytykowaniu jej metod wychowawczych. Nie. Bo cel
zostal osiagniety...
Pozdrawiam,
Margo