Ja, oczywiście, niekoniecznie się znam, ale są kwestie nie do końca dla mnie przedstawiające pełny obraz "hodowlany".
Będę wdzięczna za logiczne wytłumaczenie mi "w szerszym aspekcie" i skorygowanie toku myślowego:
-oceniany jest reproduktor na podstawie jego potomstwa, gdy jego samego na wystawie brak. Hmmm... to ciekawa konkurencja szczególnie, że można mieć średnio fajowego psa, ale zrobić dobry dobór i wyjdą fajowe psy po drugim rodzicu. Bez wad reproduktora. Czy nie byłoby logiczniej, by w konkurencji >na najlepszego reproduktora< stawił się jednak jegomość i byłaby możliwość porównania?
-oceniana jest grupa hodowlana... to też intryga, jak dla mnie. I pójście po linii najmniejszego oporu. Hodowla to nie jeden miot. To LINIA. Praca wieloletnia. Tworzenie ciągłości wzorca lub tego, co może wydawać się zgodne z wzorcem. Wystarczy wziąć matkę i kilka dzieciaków z miotu i jest grupa... Czy nie byłoby rozsądniej, bo dawałoby pogląd na szerszy zakres pracy hodowlanej, gdyby do tej konkurencji stawały suki z potomstwem -przedstawicielami kilku miotów. Lub rodzic z dziećmi i wnukami -takie zawężenie kryterium i obostrzenie. Laur dostaje hodowla. Zawsze, przy obecnym kryterium, może zwyciężyć przypadkowa koligacja.
-no i kolejny, jak dla mnie, "kwiatek", to jeden przedstawiciel dostający wszystkie laury. Pomijam kwestię urody i wzorcowości -wilczak ma taki "rozstrzał" "wzorcowy" i kryteria lubienia i podobania, że to jest, wg mnie, jak z gustem... ale taka ocena daje pole do popisu spekulacjom: "nie było innego, to dostał ten", "sędzia, to kumpel właściciela", "sędzia się nie zna, to dał temu, który akurat się zgłosił", itd i itp...
...
Podejrzewam, że ta dyskusja i tak w sumie nic nie wniesie, ot... pogadać można. Bo, tak naprawdę, to moim zdanie, winny jest ZKwP. To oni ustanawiają kryteria. I obserwując na przestrzeni kilku lat, mam wrażenie, że kryteria spadają drastycznie na pysk. Ten rok, to kuriozum: oficjalne przyzwolenie na przyjazdy cieczkujących suk. Nie liczy się już pies, nie liczy się wysoki poziom, nie liczą się wystawowe i ludzko-moralne standardy, ale kasa. I coraz więcej kasy dzięki "pączkującym" konkurencjom...
...
No, cóż... może Klub z wyśrubowanymi zapisami by coś w naszym, wilczakowym "przypadku" coś zmienił in plus. Ale to, jak widać, daleka droga, a i największymi oponentami istnienia takiej "organizacji" będą ludzie nie chcący się podporządkować jednemu wysokiemu standardowi i przepisom...
...
|