No to mamy Donkę akrobatkę
Tinka nigdy nie przeszła obojętnie koło sadzawki w Parku Krakowskim. Zawsze wskakiwala na galąź drzewa rosnącą w miarę poziomo na "łabędziej" wysepce i wbiegala na nią na wysokość ok 2-3 m. Następnie biegała po gałęzi tam i z powrotem wykazując zero leku wysokości

Ludzie przystawali, zamierali, słyszeliśmy kometarze "Zobacz, wilk na drzewie", albo "Czemu państwo nie ratują psa?". Niby skąd mieli wiedzieć, że to pies geologiczny zaprawiony w bieganiu po kamieniołomach i - nieraz bywało - prawie pionowych osypiskach skalnych... W każdym razie Szara świetnie się bawiła na drzewie, zupłnie jak Donka na parapecie.