Minęło już kilka dni i na razie jest coraz lepiej, a na pewno nie gorzej. Okazało się, że w ranie jest gronkowiec, ale działają na niego wszystkie antybiotyki łącznie z tymi, które już dostaje. Szwy się rozeszły więc spróbowaliśmy jeden dzień bez, ale nie zdało to egzaminu. Więc znowu było szycie. Skóra jest różowa, bez oznak martwicy. Mniej już cieknie z rany. Sylwester spędziła spokojnie, uznając, że nie musi się niczym stresować i tak ktoś o nią zadba. Reszta była niestety mniej spokojna. Specjalnie dla Frajerki pani weterynarz zamówiła różowy bandaż w serduszka więc była wystrojona wczoraj

.