Chciałam dopytać, bo jesteśmy w temacie 'pacyfikowania' różnych psich numerów.
Więc się zdziwiłam. Ale już mam pełną jasność. Co do podejścia pedagogicznego-moje zdanie jest takie, że masz to, co akceptujesz i co chcesz.
netah wyeliminował skakanie i łapanie zębami w zabawie-bo mu to przeszkadzało, ja miewam te zabawy cały czas (choć z wiekiem wyraźnie rzadziej). Kogoś oburza spanie psa w łóżku-u mnie to normalne. I tak samo z włażeniem na stół i wyjadaniem z talerza - to Wasze zasady i nie budzą mojego oburzenia, mimo, że u mnie w domu to się nie zdarza

Wolnoć Tomku...
Quote:
Originally Posted by avgrunn
Wiesz, po Poznej gdy Urcio burczal jak dzikus, gdy ze spotkania ma na WD tyle zdjec w kagancu, pewnie wiele osob sobie swoje pomyslalo jaki to on okropny, spoko, ja jestem na to przygotowana, niech na niego gadaja mnie to zwisa, ja bede robic swoje, kto go poznal to wie jaki jest, poza tym gdyby nie to burczenie to nie mialabym na co narzekac, a bez narzekania na niego byloby dziwnie  kto mnie zna wie o czym mowa 
|
Często niestety działa powiedzonko 'zapomniał wół, jak cielęciem był'

To, o czym wspomniała Magda - dziś jest spora grupka ludzi, którzy z wilczakami przeżyli ładne parę lat. Nie ma nic cenniejszego niż doświadczenie życiowe, u ludzi i u psów. Gdybym dzisiaj, jako osoba bez wilczaka, dołączyła do naszej stolicznej grupy spacerowej-mogłabym być
czasem zdziwiona,
czasem zniesmaczona,
czasem przerażona. Ale mając za sobą ponad 7 lat życia z burym widzę, że
bez wyjątku, każdy przechodzi te same schody co my

Najtrudniejszy okres (który jest i Waszym udziałem) dojrzewania samca, trudności w okiełznaniu jego wybryków, poskromienia tryskającego uszami testosteronu, chwile frustracji, złości i...irracjonalnych zachowań. Wszystkie,
absolutnie wszystkie zachowania, które czasem zdarza mi się widzieć-były na naszej liście.
Czytając forum widzę, że zjawisko (trudnego okresu i prób radzenia sobie z nim) jest powszechne. To po prostu trzeba przejść, jak się da-najrozsądniej, co wcale nie jest łatwe. Ale najpiękniejsze jest to, że widzisz jak każdy szuka swojej ścieżki, próbuje znaleźć odpowiedni (do swojego i psa charakteru) sposób na wyjście z tych trudnych chwil.
I boli, gdy jakiś pies dostaje 'łatkę' tylko dlatego, że razem z przewodnikiem są na początku właściwej drogi, bo za 2-3 lata te bure będą psami, przy których kolejni amatorzy rasy wpadną po uszy i koniecznie będą chcieli mieć wilczaka - zupełnie nieświadomi tego, co ich przejściowo czeka

I tak-gdyby udało się wyeliminować te durnowate, pobieżne opinie, często krzywdzące i ludzi i psy - o wiele łatwiej byłoby odnaleźć złoty środek tym, co aktualnie go szukają.
A ponieważ pozwoliłam sobie nieco wywlec naszych towarzyszy weekendowych szaleństw, to na koniec słowo uznania dla nich, bo to ludzie, którzy naprawdę bardzo się starają i mimo, że czasem sami nie widzą rezultatów, to ja daję najświętsze słowo honoru - widać efekty!