![]() |
![]() |
|
Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW |
|
Thread Tools | Display Modes |
![]() |
#1 |
VIP Member
|
![]()
...czyli najgorszy czas juz za Burymi. Te zakonczyly sie 2:2 dla dwunogow.
1-0 Wraz z rodzinka przyjechal do nas moj chrzesniak. To proba ogniowa z socjalizacji z dziecmi, bo nie z jednym dzieckiem, ale z dwoma, trzema, a czasem nawet wieksza iloscia, ktore przychodza do nas w odwiedziny "pobawic sie". Bola to nie rusza (choc jest zwykle zamkniety, bo maluchy sie takich 50-kilowcow boja), Belka lata tylko i sprawdza, czy ktores nie ma czekoladki. Jolly tylko lezy i nadzoruje. Tak wiec szok przezywaly Ali. I Balrog. Ten wytrzymal wiele: "przemiany" Power Rangers, ogladanie bajek 20h/dobe. Przetrwal zmasowany atak bionicli. Takze indianskie tance i skoki z kanapy. Wysiadl w momencie, gdy Mateusz wbil przed nim w ziemie "dwa nagie miecze"..... ![]() 1-1 To przez Ali. A wszystko podczas gry w pilke. Najpierw bylo kopanie (biedne kwiatki, bo zabawa byla w domu, aby norma ogladania telewizji byla zachowana). Potem nauka w zbijanego. Na koncu oczywiscie przyszedl czas na "glupiego Jasia" z wilczakami w roli glownej. I tu popelnilismy blad, bo zabralismy pilke Ali (tzn teraz to pileczka, ale kiedys byla jezykiem, ktoremu Ali odgryzla glowke)). Na poczatku bylo wesolo, bo ta jest na pileczke strasznie napalona. Smigala jak blyskawica, aby pilke zabrac. No i nie trafila. Efekt - siniak na biodrze u Mateusza, pilke przejela Ali. A my dalismy sobie spokoj... 2-1 W poniedzialek. Na wsi tradycja nadal trwa i nikt nie uzywa tych smiesznych malych psikawek. U nas leje sie wiadrami. Chlopaki probowaly juz od rana, ale nikt nie dal sie namowic, aby podejsc do bramy. Zaraz po poludniu siedzielismy kolo stolu. W pewnym momencie rozlegl sie dzwonek. Bure popedzily do bramy oszczekujac intruzow. Nikomu nie chcialo sie podniesc, wiec padlo na Przemka. A ten niewiele myslac.... ![]() ![]() ![]() ![]() 2-2 Wczorajszy poranek rozpoczal sie alarmem: "Mamy kure-samobojce" (nie trafialy sie takie juz od wielu miesiecy. Niebezpieczenstwo szybko zazegnano i kura wyladowala ponownie w kurniku. Potem byl spacer i oczywiscie wedlug starej polskiej tradycji cala rodzinka ponownie wyladowala przy stole... ![]() ![]() ![]() Teraz Bure odsypiaja - najedzone, zadowolone, szczesliwe. Pogoda sliczna, trawka rosnie ... moze skusi kolejna kure.... ![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
|
|