Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Z życia wzięte....

Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW

 
 
Thread Tools Display Modes
Old 15-01-2005, 20:51   #1
Agnieszka
Distinguished Member
 
Agnieszka's Avatar
 
Join Date: Jan 2004
Location: Supraśl/Poznań
Posts: 2,513
Default Przygody Varga ):>

Wczoraj poszłam z Vargusiem na spacer, a że miałam tylko 1,5 h wolne, to wybraliśmy krótką dróżkę spacerową wzdłuż rzeki. Kto był w Supraślu i widział, to wie, że Supraślanka jest strasznie pokręcona, poza tym rozchodzi się na dwa koryta. I droga spacerowa wiedzie między starym i nowym korytem rzeki, ale i tak całość jest tak bardzo zagmatfana, że czasem się nie wie, czy człowiek/zwierze po drugiej stronie rzeki gdzieś-tam jest po tej samej stronie co my, czy nie... I idąc wzdłuż starego koryta natrafia się w pewnym momencie na mostek, za którym są już tylko rozległe pola sięgające daleko pod las. Zazwyczaj tam chodzimy z Vargiem, ale tym razem postanowaiłam zbadać teren przed mostkiem, czyli też duże, podmokłe pola, trawy, gdzieniegdzie wysokie kępy krzaków. I jak już byliśmy daleko od głównej ścieżki spacerowej, którą tu można dojść, a nieco bliżej mostku, przed Vargiem wystartował bażant. A wilczek oczywiście wyrwał za nim, zaczął biec, daleko, coraz dalej Nie wołałam go, bo i tak za moment by wrócił. I faktycznie, gdy już przebiegł z 50 m to zawrócił się, i rzucił w moją stronę. I, niewiedzieć czemu, przebiegł prze mostek na drugą stronę rzeki, podczas gdy ja wciąż byłam na tej "pierwszej"... I wołam go, wołam, dzieliło nas tylko pare metrów - koryto rzeczne, a on się przestaszył, nie wiedział jak do mnie wrócić. A ja wciąż, spokojnie, nawołuję go, gdy nagle patrzę - a Varg się rzucił do biegu w zupełnie przeciwnym kierunku, co most, no i zaczął się szybko ode mnie oddalać! Ja z kolei wystraszyłam się tym jego nagłym wypadem i zaczęłam biec ku mostokwi, żeby się znaleźć na tej samej stronie, co pies, ale trochę do niego miałam... W końcu, jak już byłam po stronie Varga i zaczęłam go szukać, to z przerażeniem stwierdziłam, że psa ani słuchy, ani widu Już miałam przed oczami najgorszy obraz, że Varguś gdzieś daleko się zagalopował i teraz nie wie, gdzie jest, gdzie ja jestem - że on się zgubił, a zaraz przylezie jakiś wędkarz (których tam jest sporo) i narobi harmideru i jeszcze przypadkiem coś psu zrobi, lub co gorsza - pies mu, ze strachu :P Ale nie... Patrzę - po przeciwnej stronie rzeki (dokładnie tam, gdzie byłam przed chwilą) stoi dumny Varg, uśmiecha się do mnie... W poszukiwaniu pańci przepłynął rzekę wpław I później już wszystko dobrze się skończyło, bo ja zaczęłam biec ku mostkowi, pies też, i spotkaliśmy się mniej więcej w połowie
Agnieszka jest offline   Reply With Quote
 

Thread Tools
Display Modes

Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 19:37.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org