Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Spotkania i podróże

Spotkania i podróże Spotkania - te duże i te maleńkie, oficjalne i prywatne. Ważne by psy się wyszalały.... Jak i gdzie jechać z psem na wakacje...

 
 
Thread Tools Display Modes
Old 19-08-2005, 20:57   #1
z Peronówki
VIP Member
 
z Peronówki's Avatar
 
Join Date: Sep 2003
Location: Późna
Posts: 6,996
Send a message via MSN to z Peronówki Send a message via Skype™ to z Peronówki
Default Oboz szkoleniowy - Trusalova (SK) 2005

OK, najpierw praca, a potem wypoczynek. Wiec z Czech udalismy sie w gory do Slowacji na tamtejszy oboz wilczakowy.

OBOZ W TRUSALOWEJ

Na miejscu czekala juz na nas Jola z Aja, wielu znajomych z tegorocznego obozu w Lazne, ktorzy jak my przenosili sie z obozu na oboz, a ze Slowacji starzy znajomi oraz wiele nowych twarzy. Male dostaly wybieg z widokiem na gory:


a my calkiem przyjemny domek. Oj, w tym roku udalo sie organizatorom swietnie wybrac lokalizacje. 10 km do Martina i Tesco otwartego cala dobe. Na terenie bar, miejsce na ognisko, niedaleko strumyk, laka na szkolenie i wiele miejsca do wybiegania psow.

Tydzien rozpoczelo spotkanie rodzinne - male mialy szanse poznac swojego tatusia. Akim o dziwo byl z takiego spotkania bardzo zadowolony (zwykle reakcja psow to: "Eeee, to nie moje...!").


W poniedzialek opuscila nas Dewi i pojechala do Warszawy...


ale socjalizacja malych trwala dalej - jeszcze bardziej intensywna, bo male spaly juz coraz mniej i coraz chetniej chodzily na spacery...


A dla doroslych psow posluszenstwo


i to co tygrysy lubia najbardziej, czyli TARTowe szkolenie obrony - przy nim zaden wilczak sie nie nudzi...




Pod koniec tygodnia dolaczyli do nas jeszcze Daiva, Daniel wraz z Pinki i Harka



Oczywiscie nie ma obozu na Slowacji bez wyjscia w gory - w tym roku celem byl Chleb:


Jednak gdy zmeczenie opadlo i gdy zrobilismy sobie wspolna fotke,


zapadla decyzja, ze to jednak za malo. Rozdzielilismy sie - czesc wrocila do obozu, a my ruszylismy dalej. Przedzieralismy sie przez bloto, skaly i strumyki. Momentami na sciezce trzymaly nas tylko pazury naszych wilczakow (dzien wczesnie byla ogromna ulewa, ktora rozmyla szlak). Na koncu czekal na nas wspanialy widok:


Cala trasa objela w sumie 27 km przedzierania sie przez gory. Nic dziwnego, ze nastepnego dnia latwo bylo poznac uczestnikow wyprawy po tym, jak chodzili po schodach... I nawet szkolenie obrony i praca pozorantow byla bardzo ... sztywna...

Ale tez wieczory przy ogniskach nie wymagaly dobrej formy fizycznej i zbytnio na tym nie ucierpialy jesli chodzi o liczbe uczestnikow:


Oboz zakonczyla bonitacja - my zglosilismy Botisa, bo sedzia znany jest ze swojej ostrosci, ale i tego, ze niewiele jest osob, ktore moga sie rownac z nim doswiadczeniem - imie Oskar Dora zna kazdy czeweczkarz z Czech, czy Slowacji. I tu ogromne (i mile) zaskoczenie - dostalismy same pochwaly. Sedzia poprosil nawet wlascicieli, aby podeszli, by zobaczyc jak powinna wygladac prawidlowa klatka piersiowa wilczaka, i jak powinny byc katowane nogi. Abysmy nie spoczeli na laurach dostalo sie nam za kolor oka...


Potem jeszcze test charakteru - Botis i tu nie dal plamy - zaliczyl go wzorcowo. No i klapa - dowiedzielismy sie, ze "naszy psy maja zawsze dobre charaktery", wiec teraz bedziemy musieli sie niezle napracowac z resocjalizacja Balroga i Ali, aby nie popsuc tego wizerunku podczas ich przegladow hodowlanych...

Po poludniu po godzinie 14:00 rozpoczelo sie spotkanie czlonkow Slowackiego Klubu, gdzie omowilismy kilka biezacych spraw, wrocila sprawa Mutar i braku odzewu ze strony czeskiego klubu (oczywiscie stary zarzad uznal sprawe za zamknieta i nie poinformowal o niczym swoim nastepcow, co trzeba bedzie teraz w Czechach wytlumaczyc). Potem jeszcze wspolne ognisko i nadzieja, ze spotkamy sie w tym samy gronie za rok....

W sumie w tym roku oboz odwiedzilo prawie 150 osob, mozna bylo zobaczyc kolo 70 wilczakow. To prawdziwa uczta dla oka hodowcy. Widzielismy juz polbrata Cheitanka, ktory wygladal dokladnie tak samo jak on, tylko ze byl calkiem szary. No i nie taki towarzyski... Mi wpadly w oko 4 psy...niestety dwa z nich to Dak z Rosikova (tata Cymbalkow) i Gaius Dor (niedoszly tata dzieci Jolki). Ale i wsrod mlodziezy dalo sie wypatrzec psy, na ktore warto miec w przyszlosci oko...
__________________
.

'Z PERONÓWKI'
FACEBOOK GROUP
z Peronówki jest offline   Reply With Quote
 

Thread Tools
Display Modes

Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 04:11.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org