Go Back   Wolfdog.org forum > Polski > Z życia wzięte....

Z życia wzięte.... Opowiadania ku przestrodze dla przyszłych właścicieli wilczaków...czyli wszystko o charakterze CzW

Reply
 
Thread Tools Display Modes
Old 05-06-2008, 15:37   #1
PawelK
Junior Member
 
PawelK's Avatar
 
Join Date: Aug 2007
Location: Warszawa
Posts: 137
Send Message via Gadu Gadu to PawelK
Default

Quote:
Originally Posted by Gaga View Post
Tylko sie zastanawaim.. czy sarenka wychowana z psem bedzie mogla powrocic do srodowiska naturalnego? Bo w przypadku oswojenia z psiakiem traci instynkt samozachowawczy i ewentualnie spotkane psiaki potraktuje w przyslosci jako niegrozne...

CHyba, ze zostanie za zawsze towarzyszka Mili
kwoli wyjasnienia

bez znaczenia jest czy ona bedzie wychowana z psem czy tylko z ludzmi, generalnie dla malej nie ma juz powrotu do dziczy, tak to niestety dziala, a jak podrosnie odpowiednio trafi zapewne do jakiegos parku (gdzi i tak piecze sprawuja ludzie) lub do osrodka jak np Kadzidlowo (taki azyl dla dzikich zwierzat znalezionych, okaleczonych).

Pomijajac przypadki extremalne jak klusownicy, niestety jest to tez czesty przypadek tzw "zlej ludzkiej litosci", ale rowniez niewiedzy. Sarny bardzo czesto zostawiaja mlode w zaciszu kiedy same sie pozywiaja, czesto mozna uslyszec popiskiwanie czyli nawolywanie matki przez mlode, natomiast takie mlode sa tak niezgrabne i niestety czesto ufne, ze latwo jest ludziom do nich podejsc, problem polega na tym ze taki maluch dotkniety przez ludzi jest skazany juz na nich lub na smierc, matka do niego juz nie podejdzie.

Wiec w sumie dobrze ze mlode trafilo w dobre rece, bedzie przynajmniej zyc.
__________________
.:Opinia jest jak dupa - każdy ma swoją:.
PawelK jest offline   Reply With Quote
Old 05-06-2008, 20:07   #2
maria_i_wilk
Junior Member
 
maria_i_wilk's Avatar
 
Join Date: Dec 2003
Posts: 387
Default

Quote:
Originally Posted by PawelK View Post
problem polega na tym ze taki maluch dotkniety przez ludzi jest skazany juz na nich lub na smierc, matka do niego juz nie podejdzie.
Wtrącę obserwację Monty'ego Sloana z Wolf Parku, bo uwielbiam obalanie kanonów, a może to należy do tej kategorii (...?) W ubiegłym tygodniu na stronie Wolf Parku Monty Sloan pokazał zdjęcia gęsiątek branych w ręce przez człowieka i wyjaśniał, że NIE MA zagrożenia odrzuceniem przez rodziców. Wbrew wcześniejszym przekonaniom.
Mi się wydaje, że w etologii / behawiorystyce czyli w obserwowaniu zwierząt dzieje się w ostatnich latach wiele więcej niż przez dziesiątki lat wcześniejszych, ponieważ są nowe metody obserwacyjne: - człowiek u zwierząt, a nie zwierzęta u człowieka; - techniki obserwacji bywają mniej zauważalne dla zwierzęcia; - człowiek na nowo, świeżym okiem odkrywa to, co naprawdę widać. Co jest możliwe, jeśli nie przesądza się, co POWINNO się zobaczyć, albo z góry, co oznacza to, co widać.
Zapraszam do wsadzania fotek do dogobserver.com
(albo o przysyłanie mi adresów katalogów ze zdjęciami, które można upowszechnić tamże, z nazwiskiem i imieniem autora zdjęć)
maria i wufi
maria_i_wilk jest offline   Reply With Quote
Old 06-06-2008, 00:29   #3
Nemi
Junior Member
 
Nemi's Avatar
 
Join Date: Apr 2007
Posts: 130
Default

Quote:
Originally Posted by PawelK View Post
problem polega na tym ze taki maluch dotkniety przez ludzi jest skazany juz na nich lub na smierc, matka do niego juz nie podejdzie.
Myślę sobie, że niezależnie od tego, czy twierdzenie to jest prawdziwe, czy tak, jak wynika z wyników badań przytoczonych przez Marię prawdziwe nie jest - pełniło bardzo pożyteczną funkcję.

Ludzie, mieli takie przekonanie i to chroniło dzikie zwierzęta przed ich ingerencją i pomocą niekiedy, całkiem niepotrzebną. Przekonanie to, myślę sobie miało również dodatkowy kontekst - że dzikie zwierzęta same sobie poradzą i wiedzą lepiej, co ze sobą zrobić.

W pewnym momencie - ludzie zmienili zdanie i uznali, że wiedzą lepiej I że przyrodzie trzeba pomagać - bo my wiemy lepiej. I już można brać dzikie zwierzęta - bo przecież potrzebują naszej pomocy...

Oczywiście, w wielu przypadkach tak jest, że pomoc jest konieczna. Tylko, że zawsze zanim zaczniemy pomagać, powinniśmy nabyć sporo wiedzy. Trochę tak jak z ludzkim lekarzem - najpierw się uczy, a póniej pomaga

To takie luźnie dywagacje - nie odnoszące się w żadnym razie do przypadku Mili i sarenki, aczkolwiek całkowicie przez nie zainspirowane Po obejrzeniu zdjęć - zastanawialiśmy jak to jest z tym dotykaniem dzikich zwierząt. Jak się okazuje nie tylko my

pozdrowionka
Nemi jest offline   Reply With Quote
Reply


Posting Rules
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is On
Smilies are On
[IMG] code is On
HTML code is Off

Forum Jump


All times are GMT +2. The time now is 01:00.


Powered by vBulletin® Version 3.8.1
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
(c) Wolfdog.org