Właściwie to byłam przekonana, że najgorzej będzie z utrzymaniem naturalnych potrzeb bo wiesz jak to jest w schroniskach - trzeba robić pod siebie. Pierwszą noc spałam czujnie i budziłam się przy każdym jego najmniejszym ruchu. I nic - do tej pory nigdy nic mu sie nie przydarzyło (oczywiście nie licząc rewolucji żołądkowych). Jeśli chodzi o zostawanie w domu to nigdy nie było problemu - zwyczajnie obraża się jak się wychodzi bez niego, ale potem jak zwykle już nic nie pamięta i cieszy się jak głupi.
|